Pół godziny trwała rozmowa premier Beaty Szydło z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem. Politycy spotkali się na roboczym śniadaniu w gmachu Parlamentu Europejskiego przed popołudniowa debatą o sytuacji w Polsce. Dziennikarka RMF FM poznała szczegóły rozmowy Szydło z Schulzem. Jak dowiedziała się Katarzyna Szymańska-Borginon, polska premier wnioskowała o dwie rzeczy.
W pierwszym wniosku chodziło o to, żeby premier Szydło miała możliwość ustosunkowania się do wypowiedzi także zwykłych eurodeputowanych, pod koniec debaty. Jak już alarmowała dziennikarka RMF FM, oficjalny program i kolejność wystąpień nie przewiduje takiego wystąpienia. Tutaj – jak się dowiedziała korespondentka RMF FM - Schulz nie robił problemów.
Premier zabiegała także o to, żeby ta dzisiejsza debata kończyła sprawę. I żeby nie było rezolucji w sprawie praworządności w naszym kraju. Tego jednak Schulz nie mógł obiecać, bo o tym mogą zadecydować tylko przywódcy wszystkich grup politycznych. Obecnie jest przewidziana taka rezolucja na sesji europarlamentu - w lutym. Jeżeli taka rezolucja wisi na głową rządu, to jest to także dodatkowa forma nacisku – przyznaje jeden z urzędników PE.
Oprócz premier Szydło w spotkaniu wzięli udział m.in. szef MSZ Witold Waszczykowski i wiceminister tego resortu Konrad Szymański.
Schulz powiedział dziennikarzom po zakończeniu spotkania, że przebiegało ono w dobrej atmosferze. To będzie bardzo interesujący dzień dla Polski i parlamentu. Atmosfera jest napięta. Trzeba merytorycznie i w spokoju przeprowadzić debatę – mówił przewodniczący PE.
Schulz był pytany przez dziennikarzy o swoje słowa z wywiadu dla niemieckiego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung", w którym powiedział: Polski rząd uznał swoje zwycięstwo wyborcze za mandat pozwalający na podporządkowanie pomyślności państwa woli zwycięskiej partii, zarówno merytorycznie, jak i personalnie. To jest sterowana demokracja a la Putin, niebezpieczna putinizacja europejskiej polityki.
O szczegółach nie rozmawialiśmy. Swoje zdanie zawsze podtrzymuję. Naszym największym zmartwieniem jest to, żeby jeden z najważniejszych krajów UE nie był na peryferiach Europy, tylko w środku - zaznaczył. Dodał, że prawem polskiego rządu jest twierdzenie, iż nowe ustawy, które zostały wdrożone, są zgodne z europejskimi zasadami.
Nie wierzę w to, że temat Polski pojawi się na najbliższym szczycie UE. Rada Europejska na pewno będzie zajmowała się sprawą uchodźców, a Polska jest krajem, który w tej debacie uczestniczy - dodał.
O rozmowę Szydło-Schulz był pytany wiceminister Szymański. To była dyskusja z jednej strony o roli PE, takiego i innego odbioru parlamentu, działań parlamentu i tego, co ma się stać dzisiaj. (...) Odczuwam, że przewodniczący Schulz ma prawo odczuwać napięcia związane z tą sprawą. Może zauważać jedną rzecz, że PE, skoro się tak zaktywizował w tej sprawie, musi odegrać tę rolę odpowiedzialnie, bo jeśli odegra tę rolę nieodpowiedzialnie, to będzie rzutowało na autorytet Parlamentu Europejskiego. Jako przewodniczący, myślę, że się tym martwi - podkreślił Szymański.
Wiceminister odniósł się też do tego, że Schulz nie wycofał się ze swoich wypowiedzi dotyczących Polski. Niezmiennie będziemy apelowali, szczególnie do bardzo wysokich (rangą) polityków unijnych o odpowiedzialność za słowo (...). Tego typu opinie nie służą sprawie, obciążają wzajemne zaufanie między Warszawą i Brukselą i nigdy nie powinny paść, bo są niesprawiedliwe wobec Polski - zauważył.
Szymański podkreślił, że liczy, iż europosłowie podejdą do debaty "z maksymalną odpowiedzialnością". Każde słowo w tej debacie waży, każde słowo za dużo może przynieść złe emocje po obu stronach, a tego nie potrzebujemy. Jesteśmy po to, żeby jakiekolwiek emocje eliminować - ocenił.
Po godz. 11 Szydło spotkała się z polskimi europosłami z różnych frakcji (tzw. Klub Polski w PE). O godz. 12.30 premier Szydło spotkała się z szefem MSZ Holandii Bertem Koendersem. Holandia obecnie pełni przewodnictwo w Radzie UE. Ok. godz. 16.30 rozpocznie się główny punkt wizyty - debata w PE na temat sytuacji w Polsce.
(mpw)