"Istnieją rzeczy nieco bardziej nieuchwytne niż protokół dyplomatyczny, między innymi niezapraszanie zbrodniarzy do stołu" - tak o zaproszeniu na przyjęcie w Nuncjaturze Apostolskiej ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa mówił w internetowym Radiu RMF24 rzecznik MSZ Łukasz Jasina. "Stolica Apostolska i jej przedstawiciel Nuncjusz Apostolski mieli prawo tak zrobić, ale powinni się zastanowić nad tym, czy powinni to robić" - podkreślił. Jasina mówił także o polskiej nocie skierowanej do Niemiec.
Łukasz Jasina, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP wskazał, że ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew jest z różnych powodów akredytowanym ambasadorem i ma prawo tutaj przebywać. Istnieją jednak rzeczy nieco bardziej nieuchwytne niż protokół dyplomatyczny. Między innymi niezapraszanie zbrodniarzy do stołu. Stolica Apostolska i jej przedstawiciel mieli prawo to zrobić, ale powinni się zastanowić, czy powinni to robić.
W czwartek "Rzeczpospolita" poinformowała, że Nuncjatura Apostolska w Polsce zaprosiła na przyjęcie ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa.
Jak pisze gazeta, dla części gości, w tym także innych ambasadorów, którzy nie byli poinformowani co do obecności Andriejewa, "był to problem".
Pytany przez Tomasza Terlikowskiego o to, czy to stanowisko zostanie przekazane nuncjuszowi, odpowiedział: W tym momencie nie mogę o takiej formie zakomunikować. Na razie takiej reakcji nie ma.
Tomasz Terlikowski pytał swojego gościa także o to, czy Polska nie powinna uznać Siergieja Andriejewa za persona non grata. Zdaniem Jasiny, taka jest na razie decyzja polityczna: Ambasador Andriejew w Polsce pozostaje, mimo, że doskonale wiemy, jaki reżim reprezentuje. To są też kwestie związane z harmonią dyplomatyczną, choć słowo harmonia w dobie wojennej nie jest dobre. Dalej pozostaje na terenie Rosji polski ambasador. To jest też kwestia zadbania o naszych obywateli (...) Herbertowska potęga smaku nie ma tu nic do rzeczy.
Czasem pewne rzeczy trzeba mówić ostro, bo w ten sposób pokazuje się wyraźnie rozdział dobra i zła. Myślę, że Stolica Apostolska powinna być w tej sprawie zdecydowanie bardziej pionierska, zdecydowanie bardziej "na froncie" niż nawet takie niedoskonałe kraje jak Polska - stwierdził Łukasz Jasina.
Stolica Apostolska, według mediów rosyjskich, być może zostanie zaakceptowana przez Putina jako podmiot debaty między prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim a rosyjskim przywódcą.
Stolicy Apostolskiej udawało się bez utraty tego biblijnego "tak, tak - nie, nie" pośredniczyć w różnych konfliktach. Stolica Apostolska umiała pośredniczyć w konfliktach Wschód-Zachód. Tak samo w konflikcie wietnamsko-amerykańskim. Kiedyś Paweł VI, później Jan Paweł II potrafili to robić bez utraty autorytetu. A jeżeli Stolica Apostolska traci autorytet to nie jest dobrze - mówił rzecznik MSZ w internetowym Radiu RMF24.
Do sprawy odniósł się w piątek rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Leszek Gęsiak. Jak napisał, w związku z licznymi pytaniami o tę wizytę, zwrócił się do nuncjatury o informację.
"Otrzymałem wyjaśnienie, że środowe spotkanie ambasadorów w nuncjaturze było zwyczajowym spotkaniem pożegnalnym i powitalnym z okazji zakończenia czy rozpoczęcia misji niektórych z nich. Jest ono okresowo organizowane przez nuncjusza apostolskiego, jako dziekana korpusu dyplomatycznego, dla ambasadorów akredytowanych w Warszawie. Na spotkaniu tym, które miało charakter rutynowy, nie są prowadzone żadne rozmowy formalne" - czytamy w komunikacie przekazanym PAP.
Dzisiaj został opublikowany komunikat w sprawie noty, która została skierowana do Niemiec w kontekście reparacji wojennych. Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Łukasz Jasina, wyjaśniał decyzje podjęte przez MSZ.
To jest kwestia dobra publicznego. Pojawia się zbyt wiele informacji, które mogą potencjalnie być niezgodne z tym, co jest w nocie. Pojawia się wokół niej szum informacyjny, pojawiają się różnego rodzaju oskarżenia np. o to, że MSZ nie planuje działań tego typu. Pojawiają się oskarżenia, dlaczego takie, a nie inne słowa w nocie umieszczono. Zatem z uwagi na dobro opinii publicznej, pan minister Zbigniew Rau zdecydował się opublikować komunikat, który informacyjnie mówi, co w nocie jest, ale też tłumaczy dlaczego samej noty publicznie się nie ujawnia - tłumaczył Jasina.
To nie jest decyzja polityczna. Jest to rzecz, do której MSZ jest zobligowany przez prawo - zaznaczał.
W nawiązaniu do załączonych raportów i postulatów do tej noty Łukasz Jasina odniósł się do zrabowanego Skarbu Polski w czasie niemieckiej okupacji. Niemieckie instytucje bankowe rabowały mienie polskiego państwa, przywłaszczały je sobie, finansując z tego zbrodniczy wysiłek wojenny III Rzeszy. Przejęto też Bank Polski, nosił on nazwę Banku Emisyjnego w Polsce, zmuszając go do licznych dewaluacji pieniężnych, do różnych działań, które też ten zbrodniczy wysiłek finansowały i nigdy niemieckie państwo tego nie oddało - opowiadał rzecznik MSZ.
Zapominamy, że Polska była rabowana na wiele różnych sposobów i żadnego zadośćuczynienia nie otrzymała. Co więcej, państwo niemieckie nigdy do tego przyznać się nie chciało - mówił dalej.
Na pytanie, czy pojawiła się jakakolwiek reakcja ze strony niemieckiej, Jasina odpowiedział, że "żadnej formalnej odpowiedzi na tę notę nie ma. Mieliśmy wypowiedzi na konferencjach prasowych, w tym pani minister Baerbock następnego dnia, kiedy była w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, ale te odpowiedzi nie mają charakteru prawno-międzynarodowego".
Rzecznik zaznaczył również, iż na odpowiedź ze strony władz niemieckich możemy czekać naprawdę długo. W systemie prawno-międzynarodowym znajdują się noty, na które nie odpowiedziano nawet od kilkudziesięciu lat.
Ważną rzeczą jest to, że my bardzo chcemy, żeby nasi niemieccy partnerzy uświadomili sobie, że tej sprawy nie można tak pozostawić, że te rzeczy uregulować trzeba - podsumował wątek reparacji.
Rzecznik MSZ został zapytany przez Tomasza Terlikowskiego o to, czy MSZ prowadzi rozmowy z Białorusią na temat wypuszczenia polsko-białoruskiego dziennikarza, Andrzeja Poczobuta.
Prowadzenie jakichkolwiek rozmów z Białorusią nie jest łatwe z uwagi na brak chęci do prowadzenia tych rozmów przez Białoruś lub prowadzenie tych rozmów przez stronę białoruską w taki sposób, że to nie jest dla nas do akceptacji. Reżim białoruski nie dotrzymywał jak dotąd praktycznie żadnych zobowiązań. (...) Niejednokrotnie byliśmy podczas takich rozmów oszukiwani - odpowiedział.
Reżim białoruski polega na aresztowaniu ludzi, prześladowaniu, niszczeniu polskich cmentarzy, zatem ciężko prowadzić jakiekolwiek rozmowy. Polska jest zawsze gotowa, aby walczyć o Andrzeja Poczobuta i innych więźniów polsko-białoruskich, którzy tam się znajdują, ale do tego tanga trzeba dwojga, a reżim, który traktuje tych ludzi jako zakładników, wcale nie chce nam w uczciwym dialogu dopomóc - mówił dalej.
Dodatkowo Białoruś przestała ostatnio uznawać tytuły naukowe uzyskane w Polsce, co uderza w białoruską młodzież, która studiuje w naszym kraju. Według Jasiny reżim chce w ten sposób prześladować ludzi, którzy wrócili po studiach w Polsce do swojej ojczyzny, aby tam pracować.
Polska nie planuje podjąć żadnych kroków w ramach odwetu. Nasze akcje skierowane są przeciwko dyktatorowi, a nie przeciwko zwykłym ludziom, którzy są przecież naszymi potencjalnymi braćmi, przyjaciółmi i sojusznikami - dodał.