Kapitan Rainbow Warrior i aktywistka, która była sterniczką jednego z pontonów podczas akcji Greenpeace w Gdańsku zostaną dziś wieczorem zwolnieni. Wcześniej Straż Graniczna ma im przedstawić zarzut niewykonania polecenia zatrzymania pojazdu mechanicznego. SG wcześniej podawała informacje o postawieniu aktywistom zarzutów prokuratorskich. Śledczy nie potwierdzili jednak tych informacji.

W poniedziałek, przypomnijmy, aktywiści Greenpeace namalowali na burcie statku węglowego napis: "Węgiel stop", zaś do gdańskiego portu wpłynął żaglowiec Rainbow Warrior, który rzucił kotwicę przy terminalu węglowym i zablokował w ten sposób jednostkę z transportem węgla z Mozambiku.

Do akcji wkroczyli funkcjonariusze Morskiego Oddziału Straży Granicznej, którzy przed północą z poniedziałku na wtorek weszli na pokład żaglowca.

Zatrzymani zostali kapitan Rainbow Warrior i aktywistka z Austrii, która znajdowała się na pontonie, jaki podpłynął w poniedziałek do statku z węglem zmierzającego do portu w Gdańsku i z pokładu którego na burcie węglowca wymalowano hasło: "Węgiel Stop".

Później jednak - jak donosi reporter RMF FM Kuba Kaługa - Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Oliwa zaprzeczyła, by zatrzymanym przedstawiono we wtorek jakiekolwiek zarzuty w związku z protestem.

Co więcej, prokuratura nie planuje przesłuchania zatrzymanych Hiszpana i Austriaczki, bowiem - jak powiedziała naszemu dziennikarzowi prok. Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku - po przeanalizowaniu materiałów otrzymanych od Straży Granicznej śledczy uznali, że nie doszło do popełnienia przestępstwa polegającego na stworzeniu bezpośredniego niebezpieczeństwa w ruchu wodnym.

Trwa jeszcze natomiast analiza materiałów wideo z protestu: sprawdzane jest, czy nie doszło do złamania przepisu mówiącego o obowiązku zatrzymania się na polecenie służb, w tym wypadku: Straży Granicznej.

Aktywiści usłyszą jednak zarzuty, nie od prokuratury, ale od Straży Granicznej. SG obwinia ich o niewykonanie polecenia zatrzymania pojazdu mechanicznego. 


Opracowanie: