"Pomóżcie, musimy zdążyć do szpitala" - taką wiadomość dostał oficer dyżurny policji w Białymstoku. Dzwonił zrozpaczony ojciec 5-latka. Chłopiec odgryzł sobie język podczas zabawy. Mężczyzna wiózł go do szpitala, ale utknął w korku. O pomoc poprosił funkcjonariuszy.
Do zdarzenia doszło wczoraj o godz. 16:00. Z rozmowy oficera dyżurnego z ojcem wynikało, że 5-latek wymagał natychmiastowej pomocy. Mężczyzna dodał, że chłopiec odgryzł sobie język w trakcie zabawy.
Ojciec wiózł syna z Ostrołęki do Białegostoku. Utknął jednak w trzykilometrowym korku na drodze krajowej nr 8 na wysokości Choroszczy.
Dyżurny błyskawicznie powiadamia patrol znajdujący się w rejonie. Policjanci wiedzieli, że liczy się każda minuta. Funkcjonariusze włączyli koguta i rozpoczęli pilotaż aż pod budynek szpitala w Białymstoku.
Na szczęście 5-latek na czas trafił pod opiekę lekarzy.