29-letni górnik zginął rybnickiej kopalni Chwałowice. Z mężczyzną utracono kontakt, po tym jak ok. 700 metrów pod ziemią przerwana została tama izolacyjna - wynika z informacji Polskiej Grupy Górniczej. Dwaj inni pracujący w pobliżu górnicy trafili do szpitala.
Podczas prac przy tamie izolacyjnej doszło do jej przerwania oraz wylania się tzw. podsadzki, czyli mieszaniny wody i popiołu - poinformował rzecznik PGG Tomasz Głogowski.
Przy tamie, w wyrobisku ok. 700 m pod ziemią, pracowało wówczas trzech górników. Dwaj pozostali szybko zostali ewakuowani z zagrożonego rejonu. Trafili do szpitala w Rybniku-Orzepowicach.
Poszukiwania trzeciego poszkodowanego rozpoczęły cztery zastępy ratownicze z kopalni Chwałowice oraz z wyspecjalizowanej stacji ratownictwa górniczego. Ratownicy zlokalizowali i wydostali poszkodowanego z rejonu wypadku oraz nieprzytomnego przetransportowali na podszybie. Prowadzona tam reanimacja nie powiodła się - lekarz potwierdził zgon 29-letniego górnika.
Podsadzka, która wyciekła po przerwaniu tamy, to materiał, którym wypełnia się tzw. zroby - pustki po eksploatacji węgla.
Przyczyny i okoliczności wypadku ustalają nadzór górniczy i kopalniane służby; powiadomiono także prokuraturę.
Rybnicki Ruch Chwałowice jest częścią kopalni ROW - jednego z wiodących zakładów Polskiej Grupy Górniczej, będącej największym krajowym producentem węgla kamiennego.