Urzędy skarbowe w całej Polsce przeżywają oblężenie, bowiem do końca czerwca około 3 milionów uprawnionych do zasiłków rodzinnych i wychowawczych musi się zgłosić do urzędów skarbowych po zaświadczenia o dochodach. W przeciwnym wypadku najubożsi Polacy mogą zapomnieć o pomocy państwa.

Zamieszanie spowodowała ustawa z końca zeszłego roku wprowadzająca obowiązek udowodnienia wysokości zarobków. Do tej pory wystarczyło, by podatnik złożył w ZUS-ie oświadczenie, ile zarabia. Teraz musi przedstawić urzędowy dowód, czy rzeczywiście zasiłek mu się należy.

Ustawa utrudniła życie urzędnikom i samym petentom, którzy muszą dwukrotnie spotkać się z fiskusem. Najpierw, żeby złożyć wniosek, a później, by odebrać zaświadczenie.

A wszystko to dlatego, że ZUS obawia się, iż Polacy będą starali się zaniżyć swoje dochody, by otrzymać wyższe świadczenia do państwa. ZUS – jak mówi jego rzeczniczka – nie posiada i nie zbiera dokładnych informacji na temat dochodów podatników. Chodzi o to, że w ZUS-ie nadal nie mam komputerowego systemu danych.

ZUS domaga się więc by realny dochód ubiegającego się o zasiłek Polaka potwierdził urzędnik skarbowy. Jednak i ten sposób jest nie doskonały, gdyż podatnik może zataić dochód także przed fiskusem.

Foto Archiwum RMF

17:35