Międzynarodowa operacja wojskowa w Syrii: w odwecie za atak z użyciem broni chemicznej 7 kwietnia w mieście Duma we Wschodniej Gucie - w którym zginęło ponad 60 ludzi i o który Zachód oskarżył reżim prezydenta Baszara el-Asada - połączone siły Stanów Zjednoczonych, Francji i Wielkiej Brytanii przeprowadziły w Syrii serię bombardowań. Operacja rozpoczęła się w sobotę o 04:00 nad ranem czasu lokalnego (godzina 03:00 w Polsce), a celem bombardowań były wojskowy ośrodek naukowo-badawczy w Damaszku, zajmujący się technologią broni chemicznej, i składy zlokalizowane na zachód od miasta Hims. Obok syryjskiego reżimu atak potępiły ostro m.in. Rosja i Iran. "Działania USA i ich sojuszników w Syrii są bezpodstawne i nie do zaakceptowania" - ogłosił szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Anonimowy przedstawiciel amerykańskiej administracji, cytowany przez agencję Reutera, oświadczył natomiast, że państwa koalicji są w posiadaniu dowodów na to, że w ataku w Dumie użyte zostały sarin i chlor. Przed ponownym sięgnięciem przez reżim Asada po broń chemiczną ostrzegła z kolei ambasador USA przy ONZ Nikki Haley: "Nasza broń jest naładowana".
Aby naprawdę powstrzymać barbarzyństwo, jakim jest wykorzystywanie przez reżim Baszara el-Asada broni chemicznej, "potrzeba szerszej strategii niż jeden atak militarny" - ocenia w artykule redakcyjnym renomowany amerykański dziennik "Wall Street Journal".
"WSJ" zaznacza, że "amerykańsko-francusko-brytyjskie uderzenie na Syrię było usprawiedliwioną odpowiedzią na to, co prezydent Donald Trump nazwał 'barbarzyństwem'", ale - jak zauważa - nasuwa się pytanie, czy była to kolejna jednorazowa próba ukarania Asada, czy też wstępny etap szerszej strategii mającej na celu przeciwdziałanie próbie zdominowania Bliskiego Wschodu przez "oś Asad - Rosja - Iran".
Według "WSJ", kolejny atak na Syrię nie wystarczy, by - jak w piątkowym przemówieniu oświadczył Donald Trump - "zrealizować cel, jakim jest zdecydowane odstraszenie od (...) rozprzestrzeniania i użycia broni chemicznej".
Jak przekonuje dziennik, Damaszek, "a przede wszystkim jego irańscy i rosyjscy protektorzy muszą zdawać sobie sprawę, że zapłacą cenę za wspieranie poczynań Asada".
"(...) mamy nadzieję, że prezydent Trump nie oczekuje, że Kreml bądź Teheran zareagują po jednorazowym ataku" - stwierdza "WSJ".
Dziennik nie wyklucza, że "wszystko skończy się na krzykach protestu ze strony Rosji i oczekiwaniu na to, że Stany Zjednoczone przestaną się interesować (Syrią)", ale równocześnie zwraca uwagę, że można także oczekiwać, że "Rosja i Iran, które zbyt dużo zainwestowały w Asada, by wycofywać się bez groźby, że będą musiały zapłacić wyższą cenę, (...) mogą szukać okazji do odpowiedzi".
"Zachód od Morza Śródziemnego do Bałtyku powinien mieć się na baczności" - ostrzega "Wall Street Journal".
Konieczne jest wzmożenie dwustronnych wysiłków na rzecz politycznego rozwiązania konfliktu w Syrii - taką konkluzją zakończyła się telefoniczna rozmowa prezydentów Rosji i Turcji Władimira Putina i Recepa Tayyipa Erdogana.
Jak poinformował Kreml, Władimir Putin zaakcentował, że operacja przeprowadzona w Syrii minionej nocy przez siły USA, Francji i Wielkiej Brytanii była pogwałceniem prawa międzynarodowego i Karty Narodów Zjednoczonych.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: "Akt agresji przeciwko suwerennemu państwu". Zdecydowane słowa Władimira Putina po nalotach na Syrię >>>>
Około 5 tysięcy ludzi demonstrowało przed ambasadą Stanów Zjednoczonych w Atenach w proteście przeciw zbombardowaniu minionej nocy celów w Syrii. Wśród uczestników protestu przeważali członkowie i sympatycy Komunistycznej Partii Grecji.
Jak poinformowała policja, demonstracja przebiegła pokojowo.
Lewicowy rząd premiera Aleksisa Ciprasa już w piątek zapowiedział, że Grecja nie przyłączy się do działań militarnych w Syrii.
"Jedynym sposobem na zakończenie kryzysu w Syrii jest rozwiązanie polityczne, a nie operacje zbrojne" - powiedział agencji dpa przedstawiciel rządu w Atenach.
Główna baza sił irańskich w Syrii, położona w pobliżu międzynarodowego lotniska w Damaszku, została trafiona podczas bombardowań przeprowadzonych przez siły USA, Wielkiej Brytanii i Francji - taką informację przekazał jeden z dowódców opozycyjnej Wolnej Armii Syryjskiej gen. Ahmed Rahal.
Jak podał, ataki wymierzone były również w pozycje oddziałów libańskiego Hezbollahu, który jest sojusznikiem wojsk reżimu Baszara el-Asada.
"Agresja wobec Syrii (...) naruszająca prawo międzynarodowe i Kartę Narodów Zjednoczonych" - tak międzynarodowa operacja militarna w Syrii została nazwana w przygotowanym przez Rosję i odrzuconym przez Radę Bezpieczeństwa ONZ projekcie rezolucji potępiającej bombardowania.
Do przyjęcia rezolucji potrzebna jest zgoda co najmniej dziewięciu z 15 państw-członków Rady i brak weta ze strony jej stałych członków, którymi są Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone.
Tymczasem za rezolucją ws. bombardowań w Syrii głosowały - oprócz Rosji - tylko Chiny i Boliwia. Osiem państw było przeciw, a cztery wstrzymały się od głosu.
Francuski ambasador przy ONZ Francois Delattre zapowiedział, że Francja, Wielka Brytania i USA złożą wkrótce nowy projekt rezolucji, by "wyjść z syryjskiego impasu".
Rebelianci zostali wyparci ze Wschodniej Guty - ogłosiły syryjskie media państwowe, powołując się na dowództwo sił rządowych.
Mamy dowody na to, że w ataku chemicznym we Wschodniej Gucie z 7 kwietnia użyto sarinu i chloru - taką informację przekazał dziennikarzom przedstawiciel amerykańskiej administracji.
Według tego źródła, dowody te udało się zdobyć podczas przeprowadzonych ostatniej nocy ataków na cele w Syrii.
Wzywamy wszystkich, którzy popierają syryjski reżim - a zwłaszcza Rosję - by wykazali się odpowiedzialnością i sprawili, że Damaszek będzie w sposób konstruktywny uczestniczył w procesie pokojowym - powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
Podkreślił, że całe NATO popiera operację przeprowadzoną przez siły USA, Francji i Wielkiej Brytanii.
"Międzynarodowa wspólnota nie mogła patrzeć bezczynnie na użycie broni chemicznej w Syrii" - zaznaczył Stoltenberg, dodając, że brak reakcji na działania tamtejszego reżimu doprowadziłby do coraz częstszego wykorzystywania takiej broni.
Zdaniem szefa NATO, "operacja wojskowa poważnie zredukowała zdolność reżimu w Damaszku do posługiwania się bronią chemiczną".
"Nie mogę powiedzieć, że ataki przeprowadzone ostatniej nocy rozwiązały wszystkie problemy, ale jeśli alternatywą była bezczynność, to ataki były właściwym wyborem" - podkreślił Stoltenberg.
Rada Bezpieczeństwa ONZ nie przyjęła proponowanej przez Rosję rezolucji potępiającej atak połączonych sił USA, Wielkiej Brytanii i Francji na cele w Syrii.
"Broń jest naładowana" - ostrzegła w czasie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych ambasador USA przy ONZ Nikki Haley, odnosząc się do możliwości ponownego użycia przez reżim Baszara el-Asada broni chemicznej.
O nocnym ataku w Syrii, przeprowadzonym przez połączone siły USA, Francji i Wielkiej Brytanii, powiedziała, że został precyzyjnie zaplanowany - tak, by zminimalizować ryzyko ofiar wśród cywilów.
Odnosząc się natomiast do ataku z użyciem broni chemicznej 7 kwietnia w mieście Duma we Wschodniej Gucie - na który odpowiedzią była międzynarodowa operacja - Haley podkreśliła, że odpowiedź ta była uzasadniona i proporcjonalna.
Działania Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników w Syrii są bezpodstawne i nie do zaakceptowania - ogłosił szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow podczas spotkania Rosyjskiej Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej.
Oświadczył, że dowody krajów zachodnich na użycie w syryjskiej Dumie broni chemicznej są dla ekspertów "śmieszne".
"Mówi się nam teraz, uzasadniając przeprowadzone bombardowania, że w kwestii syryjskiej Dumy istnieją niepodważalne fakty. Oprócz powoływania się na media, media społecznościowe i na wideo - dość śmieszne dla specjalistów - nie podaje się niczego innego" - stwierdził Ławrow.
Wcześniej rosyjskie MSZ nazwało naloty w Syrii "aktem agresji" i oceniło, że działania państw zachodnich pomagają ugrupowaniom terrorystycznym w Syrii.
"Ta akcja, obliczona na zastraszenie, podjęta została pod absolutnie zmyślonym pretekstem (...)" - ogłosił również resort i oznajmił, że w syryjskiej Dumie doszło do zaplanowanej "cynicznej inscenizacji" zastosowania broni chemicznej.
"Są wszelkie podstawy, by sądzić, że celem ataku na Syrię było przeszkodzenie w pracy inspektorom Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej", którzy zostali skierowani do tego kraju, by zbadać incydent w Dumie - stwierdziło rosyjskie MSZ.
Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres wezwał członków Rady Bezpieczeństwa do powściągliwości w działaniach ws. Syrii i zaapelował o unikanie eskalacji konfliktu.
W Nowym Jorku trwa zwołane na wniosek Rosji posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ poświęcone międzynarodowej operacji w Syrii.
"Jesteśmy członkiem koalicji, jesteśmy członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego i, rzecz jasna, popieramy i wspieramy działania naszych sojuszników - zwłaszcza że były to takie działania, o których byliśmy informowani, konsultowani w tych sprawach. Nie było to dla mnie żadnym zdziwieniem, że ta interwencja nastąpiła" - powiedział prezydent Andrzej Duda, odnosząc się do międzynarodowej operacji w Syrii.
Jak stwierdził, uczciwe państwa "nie mogą dopuścić do tego, żeby niewinni ludzie zabijani byli przy użyciu broni chemicznej, bo wszyscy wiemy, że tolerowanie takich działań w efekcie prowadzi do jeszcze gorszych skutków".
Stanom Zjednoczonym nic nie wiadomo na temat cywilnych ofiar nalotów w Syrii - oświadczył Pentagon.
Jak zaznaczono, w wyniku nalotów siły syryjskie straciły dużo sprzętu i materiałów związanych z bronią chemiczną, a USA są przekonane, że naloty w sposób znaczący sparaliżowały zdolności reżimu prezydenta Baszara el-Asada do produkowania broni chemicznej.
"Żaden z naszych samolotów ani żaden z pocisków użytych podczas tej operacji nie został skutecznie strącony przez syryjską obronę powietrzną" - podkreślił również na briefingu prasowym gen. Kenneth McKenzie, odrzucając twierdzenia władz Syrii i Rosji na ten temat.
Zaznaczył, że nic nie wskazuje na to, by rosyjskie systemy obrony powietrznej zostały uruchomione w Syrii w sobotni poranek.
O "perfekcyjnie przeprowadzonym nalocie" napisał na Twitterze prezydent USA Donald Trump. Podkreślił, że jest dumny z amerykańskiej armii, która wkrótce - po dofinansowaniu miliardami dolarów - będzie najlepszą, jaką USA kiedykolwiek miały. Jak stwierdził: nikt nie zdoła się nawet zbliżyć do jej poziomu.
Trump podziękował również Francji i Wielkiej Brytanii "za ich mądrość i siłę".
"Rezultat nie mógł być lepszy. Misja Wykonana!" - stwierdził prezydent USA: