Do kolejnego wypadku doszło w Tatrach. Młody turysta poślizgnął się i osunął ze szlaku – spadał przez kilkanaście metrów uderzając o lód i skały. Połamał sobie żebra i mocno się poturbował. Do wypadku doszło wczoraj, turysta jednak nadal jest w górach.
Wcześnie rano ratownicy polecieli po rannego turystę śmigłowcem. Niestety, słabszy Mi-2, zastępujący w Tatrach remontowanego Sokoła, nie mógł sobie poradzić z silnym wiatrem i akcję trzeba było przerwać. TOPR-owcy będą musieli dotrzeć teraz do turysty dotrzeć pieszo, a to może potrwać nawet kilka godzin. Na szczęście mężczyzna nie jest poważnie ranny. Jeszcze wczoraj mógł się poruszać. Wraz z kolegą dotarli do Przełęczy Litworowej i tam rozbili biwak. Przez telefon powiadomili o wypadku TOPR i zaproponowali, żeby w nocy nie podejmowano akcji ratunkowej - poszkodowany nie czuł się wtedy źle. Dzisiaj niestety mężczyzna czuje się gorzej i nie jest w stanie wędrować dalej. Niezbędna więc jest pomoc ratowników.
Foto: Archiwuem RMF
10:00