Bocian, który nie odleciał przed zimą do ciepłych krajów, jest atrakcją świąt Bożego Narodzenia dla mieszkańców wsi Zamość koło Łodzi. Mimo chłodów, ptak nadal mieszka w gnieździe na słupie wysokiego napięcia.
Bocianem opiekuje się Jan Kopeć, miejscowy rolnik. Nadał mu imię Kubuś. Śmiejemy się z żoną, że odleci dopiero po Nowym Roku, bo najpewniej tego dnia zostaniemy dziadkami. Synowa spodziewa się dziecka. Nic dziwnego, że bocian nie odleciał - mówi Kopeć.
W wigilię Bożego Narodzenia Kubuś ma zgodnie z tradycją bezmięsny jadłospis: Rano dałem mu trochę flądry i kawałek karpia. Spróbował i chyba mu smakowało. Kubuś chyba jednak nie zadowolił się rybami, ponieważ chwilę po śniadaniu poszybował na pobliską łąkę.
Rodzice Kubusia przylatują do Zamościa od trzech lat. Jak opowiadają miejscowi rolnicy, do położonej kilkaset metrów od domu Kopcia dawnej posiadłości rodziny Władysława Reymonta, przylatywali dziadkowie Kubusia. Cała rodzina Kubusia jest z Zamościa. A jemu tak się tutaj spodobało, że w ogóle nie chce odlatywać - żartują.
Siedzący na słupie w grudniu bocian jest atrakcją także dla przejeżdżających przez wieś turystów.