Wojewódzkie oddziały Narodowego Funduszu Zdrowia czekają na dodatkowe pieniądze z centrali. Pochodzą one z lepszych, niż oczekiwano, wpływów ze składki zdrowotnej. Wstępny plan podziału środków jest już gotowy. Nie wszyscy jednak mają jednakowe powody do radości.
Pieniądze zostały podzielone między poszczególne województwa według specjalnego algorytmu. Niestety, tradycyjnie gorzej wypadło na tym m.in. województwo warmińsko-mazurskie. Ma dostać dodatkowe 85 mln złotych. Dla porównania - sąsiednie kujawsko-pomorskie dostanie 130 mln, a więc o kilka złotych więcej na każdego pacjenta. Algorytm premiuje bowiem te regiony, gdzie jest więcej mieszkańców i gdzie szpitale wykonują więcej skomplikowanych zabiegów medycznych. Liczy się też struktura wiekowa ludności.
To powoduje, że warmińsko-mazurskie, region o niskiej gęstości zaludnienia i z niezbyt dużą liczbą specjalistycznych szpitali, zawsze dostaje na jednego mieszkańca mniej, niż np. kujawsko-pomorskie, mazowieckie czy wielkopolskie. Niestety, mieszkańcy Warmii i Mazur wcale nie są przez to zdrowsi. Dlatego tutejszemu oddziałowi NFZ brakuje niemal 70 mln złotych, by zapłacić szpitalom za tzw. nadwykonania za ubiegły rok. Dla przykładu - w kujawsko-pomorskiem wartość tych nieopłaconych zabiegów wynosi 16 mln złotych.
Minister zdrowia Ewa Kopacz zapowiadała zmianę algorytmu podziału środków, tak, by biedniejsze województwa znalazły się w lepszej sytuacji. Faktycznie w ubiegłym roku takiej zmiany dokonano - i faktycznie jest to zmiana na lepsze. Ale - jest zbyt mała. Dlatego takie regiony jak Warmia i Mazury nadal mają gorzej zabezpieczone usługi medyczne, niż bogate województwa.