Minęła druga noc po zaskakująco łatwym i szybkim zwycięstwie rewolucji tulipanów w Kirgizji. Łatwiej było jednak zwyciężyć niż zapanować nad chaosem. Liderom opozycji ciągle nie udało się przywrócić porządku.
Noc w stolicy Kirgizji była znów niespokojna. Grupy młodych mężczyzn, uzbrojonych w pałki i metalowe pręty nadal demolowały sklepy, mimo że nowe władze wydały milicji zezwolenie na strzelanie do napastników. Doszło nawet do ataku na komisariat milicji, na szczęście nieudany.
Władze Biszkeku zażądały, by wprowadzono stan wyjątkowy i godzinę policyjną, ale na razie nic nie wiadomo o takiej decyzji. Wydaje się jednak, że liderzy opozycji stopniowo przejmują kontrolę nad sytuacją, jednak wkrótce mogą stanąć w obliczu nowego kryzysu. Już teraz ceny na chleb i najważniejsze produkty żywnościowe podskoczyły dziesięciokrotnie.