Po rewolucyjnych różach w Gruzji i ukraińskich pomarańczach czas na tulipany w Kirgistanie. Zachód powinien wspierać tulipanową kirgiską rewolucję, bo to klucz do bezpieczeństwa w Azji Środkowej - pisze „Times”.
W azjatyckim Kirgistanie od kilku dni trwają demonstracje opozycjonistów, niezadowolonych z wyników drugiej tury wyborów parlamentarnych. Większość miejsc zdobyła rządząca ekipa skupiona wokół prezydenta Askara Akajewa.
Czy obóz Akajewa podzieli los Eduarda Szewardnadzego w Gruzji i Leonida Kuczmy na Ukrainie? Czy kirgiski układ władzy będzie musiał zejść ze sceny?