Zamachy terrorystyczne 11 września zmusiły Amerykanów do zastanowienia się nad rezygnacją z części wolności i wprowadzeniem systemu identyfikacji ludności. Ameryka nie byłaby jednak Ameryką gdyby miała poprzestać na zwykłym plastikowym dowodzie osobistym.

Czym więc legitymować się będą mieszkańcy Stanów Zjednoczonych? Na przykład przy pomocy komputerowych chipów wszczepionych pod skórę. Podobne urządzenia stosowane są w nowocześniejszych kartach kredytowych, czy do identyfikacji zwierząt domowych w niektórych krajach europejskich. Jedna z firm na Florydzie produkuje już próbną serię takich identyfikatorów, o rozmiarach Tic-taka. Ochotnik – lekarz z New Jersey – pozwolił sobie wszczepić podobne urządzenie w ramię i biodro, by ocenić na ile poprawne jest ich działanie. Elektroniczny identyfikator ma przekazywać elektronicznym czytnikom podstawowe dane. Pierwotnie myślano o wszczepieniu go osobom, które mają już jakieś aparaty wspomagające – czy to rozruszniki serca, czy protezy. Chip mógłby być dla lekarzy źródłem historii choroby pacjenta. W tej też postaci ma być przedstawiony do akceptacji Federalnej Komisji Żywności i Leków. Teraz jednak pojawiła się możliwość szerszego zastosowania. W to, że Amerykanie zgodzą się nosić takie identyfikatory mało kto jeszcze wierzy. Może się jednak okazać, że przynajmniej w niektórych miejscach pracy – jak lotniska, czy elektrownie jądrowe – pracodawcy mogą uznać to za zupełnie dobry pomysł. To do czego ktoś ma dostęp i kiedy, będzie zależało od tego co ma pod skórą.

17:05