Polski premier i szef dyplomacji nie robią nic, by powstrzymać rozlewającą się w Europie kampanię przeciwko polskiej żywności. Ani razu nie wypowiedzieli się oficjalnie w obronie krytykowanej w Czechach, na Słowacji czy Wielkiej Brytanii polskiej żywności.
Żaden zachodnioeuropejski przywódca nie pozostałby bierny, gdyby ośmieszano i podważano zaufanie do produktów pochodzących z jego kraju.
We Francji w sprawie afery z koniną zabierał głos nawet prezydent Hollande. Słychać było też przywódców Irlandii czy Holandii. Nadali ton. Odparli zarzuty. Nasza żywność - także w związku z aferą wokół mieszania koniny z wołowiną - zaczyna tracić zaufanie zagranicznych konsumentów. Polski rząd jest w tej sytuacji pasywny. Od czasu do czasu słychać jedynie ministra rolnictwa. W potoku słów umyka mu jednak sedno sprawy.
Jeżeli pasywność premiera i szefa polskiej dyplomacji będzie trwała nadal, może dojść do załamania eksportu polskich produktów rolno-spożywczych.
Nasi producenci żywności chcą, by rząd wystąpił do Komisji Europejskiej z oficjalną skargą na czeski protekcjonizm. Poza tego typu działaniami trzeba opracować PR-owską strategię radzenia sobie z incydentami żywnościowymi. One zdarzają się w każdym kraju. Zamiast reagować na takie sytuacje kompleksami, polscy przywódcy powinni wypracować otwartą i ofensywną strategię.