Już od kilkunastu dni do końca nie wyjaśniona pozostaje sprawa potężnego wybuchu w fabryce chemicznej w Tuluzie na południu Francji. Przypomnijmy, w tragedii zginęło 29 osób, a 2,5 tysiąca zostało rannych. Dzisiaj jeden z ministrów francuskich w wywiadzie telewizyjnym przedstawił nową hipotezę dotycząca przyczyn wybuchu w Tuluzie.
Być może to co się zdarzyło w Tuluzie to jednak był zamach terrorystyczny - tak można by streścić to co powiedział minister ochrony środowiska. Niby nic nowego, bo ani prokuratura w Tuluzie ani policja nigdy do końca tego nie wykluczały. Minister powiedział jednocześnie, że jest nowa poszlaka. Według jednego z tygodników jeden z robotników, którzy zginęli w serii wybuchów był znany z silnie antyamerykańskich poglądów. Chodziło o muzułmanina pochodzenia tunezyjskiego, który znany był już wcześniej francuskim służbom specjalnym. Okazało się, że w dniu eksplozji miał on na sobie pięć par slipek. Brzmi to być może trochę humorystycznie, ale w praktyce nie ma się z czego śmiać. Według niektórych specjalistów może to stanowić część rytualnego stroju islamskich terrorystów samobójców.
Tymczasem na południu Szwajcarii w Gamsen w kantonie Wale miał dzisiaj miejsce wybuch w wytwórni materiałów wybuchowych. Co najmniej jedna z osób zginęła. Wybuch spowodował duże zniszczenia materialne.
rys. RMF
15:30