Przyczyną serii potężnych eksplozji w zakładach chemicznych w Tuluzie mógł być jednak zamach terrorystyczny a nie zwykły wypadek. Według francuskiej stacji telewizyjnej LCI - potwierdzają to w poufnej nocie służby specjalne. Seria wybuchów w fabryce nawozów sztucznych dwa tygodnie temu zabiła w sumie 29 osób a raniła aż około 2,5 tysiąca.
Francuską policję coraz bardziej interesuje 35-letni robotnik pochodzenia tunezyjskiego, który pracował w tej fabryce, i którego zwłoki znaleziono tam po eksplozji. Według dziennika "Le Figaro" chodzi o islamskiego fundamentalistę, który należał w Tuluzie do grupy nazywanej potocznie Talibami na cześć integrystów rządzących w Afganistanie. W chwili eksplozji miał on na sobie pięć par slipek i dwie pary spodni. Może się to wydawać oczywiście humorystyczne, ale jeden z tygodników sugeruje w dzisiejszym wydaniu, że nie ma się z czego śmiać. Według niektórych ekspertów mogło bowiem chodzić o część rytualnego stroju islamskich terrorystów-samobójców. Natomiast narzeczona domniemanego terrorysty zapewnia, że ubierał się on w ten sposób tylko dlatego, że miał kompleks na punkcie "zbyt małych pośladków". Dodajmy, że dziennik "France Soir" wpadł na jeszcze inny trop. Twierdzi że przed eksplozją z fabryki zginęły trzy skrzynki zawierające substancje radioaktywne.
rys. RMF
09:00