"Nie wręczyłem żadnej łapówki" - oświadczył w piątek rano prezydent Wrocławia Jacek Sutryk po trwających kilkanaście godzin czynnościach w śląskim wydziale Prokuratury Krajowej w Katowicach. Stawiane mu zarzuty określa jako absurdalne.
Po zatrzymaniu został przewieziony do śląskiego wydziału PK, gdzie czynności z jego udziałem zakończyły się w piątek ok. 5 rano.
Wychodząc z prokuratury, Sutryk powiedział dziennikarzom, że nie przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia. O większości z tych spraw rozmawialiśmy już prawie dwa lata temu, bo tyle ta sprawa trwa, w związku z tym to nie są dla mnie jakoś tam nowe rzeczy. Nowe może nie są, ale absurdalne są. Myślę, że będziemy chcieli je wszystkie bez wyjątku wyjaśnić - oświadczył prezydent, zapowiadając że będzie o tej sprawie na bieżąco informował.
Nie wręczyłem żadnej łapówki i o tym też będziemy pewnie rozmawiać - zapewnił.
Na pytanie, czy zamierza rezygnować z urzędu, prezydent odpowiedział, że nie ma takiego powodu.
Gdyby było to jakoś powiązane z pełnioną funkcją, to pan prokurator, przypomnę, w myśl przepisów mógłby mi zakazać pełnienia funkcji, tak się nie stało - wskazał i zapowiedział, że za chwilę wraca pracować do Wrocławia.
Pytany o zatrzymanie, doprowadzenie i długotrwałe przesłuchanie Sutryk wyraził przekonanie, że czynności w prokuraturze można było "inaczej zorganizować". Jak dodał, większość czasu w katowickiej prokuraturze spędził na czekaniu, a nie na składaniu wyjaśnień.
Pytany, czy jego zdaniem sprawa ma kontekst polityczny, odpowiedział: Nie wiem, jaki ma kontekst, ale jestem przez ostatnich kilka lat poddawany bardzo różnym próbom i bardzo różnym historiom i to wszystko dziwnie wygląda, tak bym powiedział - opisywał.