Zbigniew Sobotka, wiceszef MSWIA, wraca do pracy w resorcie. Sobotka - przypomnijmy - był wskazywany jako źródło przecieku o planowanej akcji Centralnego Biura Śledczego przeciwko skorumpowanym radnym ze Starachowic.
Czy politycy zdecydowali za prokuraturę - pyta dziś "Rzeczpospolita". Dziennik ujawnia, że prokuratura ma zeznania funkcjonariuszy CBŚ, obciążające Sobotkę. W ciągu najbliższych dni ma być gotowy wniosek o uchylenie mu immunitetu.
Zaraz po ujawnieniu "afery starachowickiej" Sobotka usunął się w cień. Od 8 lipca przebywał na przymusowym urlopie, potem poszedł na L-4; teraz po prawie trzech miesiącach wraca do pracy w resorcie. Według informacji RMF minister Sobotka pojawi się w MSWiA już w poniedziałek. Sobotka był na urlopie, choć policjanci mówią, że od dawna przychodził zarówno do budynku ministerstwa jak i komendy głównej.
Tymczasem prokuratura w Kielcach wciąż prowadzi śledztwo w sprawie przecieku informacji: do tej pory przesłuchano kilkadziesiąt osób - policjantów, posłów, samorządowców. Jednak - co ważne - nadal nie przesłuchano wiceministra Sobotki; nie wiadomo bowiem, w jakim charakterze miałby wystąpić: jako świadek czy już jako podejrzany.
Przypomnijmy. W skandal starachowicki zamieszani są lokalni działacze SLD, poseł Sojuszu i resort spraw wewnętrznych. Z policyjnego podsłuchu wynika, że poseł SLD Andrzej Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed planowaną akcją CBŚ. W marcu starosta ze Starachowic i wiceprzewodniczący Rady Powiatu (obaj z SLD) zostali aresztowani pod zarzutem współpracy ze zorganizowaną grupą przestępczą.
08:55