O psychiczne znęcanie się nad studentami podejrzany jest jeden z wykładowców Akademii Bydgoskiej. Fakt ten bulwersuje tym bardziej, że uczelnia przygotowuje przyszłych pedagogów, a podejrzany profesor był kierownikiem jednego z zakładów akademii. Rektor odwołał go już ze stanowiska.
Profesor nadal wykłada, jednak rzecznik uczelni wyjaśnia, że rektor nie może inaczej postąpić. Jego zdaniem jedyne co mógł zrobić - to skierować sprawę do wyjaśnienia.
W tej chwili rzecznik dyscyplinarny pracuje nad sprawą i w momencie, w którym przedłoży rektorowi wnioski, pan rektor zdecyduje o dalszym jej biegu - powiedział RMF dr Mariusz Zawodniak.
O całej sprawie rektor dowiedział się od studentów i władz wydziału. Rzecznik dyscyplinarny musi teraz orzec, czy sprawą zajmie się dalej komisja dyscyplinarna, która może np. zawiesić profesora.
O niczym nie chciałbym przesądzać, bo nie są nam znane rezultaty postępowania dyscyplinarnego, jakie prowadzi rzecznik dyscyplinarny - mówi rzecznik AB. Zapewnia przy tym, że rektor zrobi wszystko, by tę sprawę wyjaśnić.
To nie pierwszy tego typu przypadek na bydgoskiej uczelni, jednak po raz pierwszy władze akademii zadziałały tak zdecydowanie.
Przypomnijmy. Ponad dwa lata temu blisko 80 proc. trójmiejskich studentów stwierdziło, że są ofiarami prześladowania psychicznego. Wyniki tych badań zostały opublikowane dopiero po tragedii na Politechnice Gdańskiej pod koniec czerwca tego roku. 23-letni student zaatakował wtedy siekierą swojego profesora. Pracownik naukowy, który stanął w obronie wykładowcy, zmarł w szpitalu. Profesor został ranny w głowę.
foto Akademia Bydgoska
07:15