Sąd pracy w Białymstoku zajmie się dziś pierwszymi w Polsce pozwami pracowników służby zdrowia, którzy domagają się należnych im podwyżek. Chodzi o osławione 203 złote.
Polskie sądy zostały zasypane pozwami, gdy okazało się, że pracodawcy - tłumacząc się brakiem pieniędzy - nie podwyższyli pensji pracowników służby zdrowia. Według Bożeny Banachowicz, szefowej Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych podwyżki do 31 marca wypłacono w 4, 18 % zakładach opieki zdrowotnej. Szefowa doradców premiera uważa, że pracownicy służby zdrowia procesy wygrają. "Te pieniądze po prostu im się należą", powiedziała sieci RMF Teresa Kamińska. Swoją opinię Kamińska opiera na tym, że te podwyżki są ustawowo zagwarantowane. Jak dodała, są również wyliczenia, że „do systemu wpłynęło znacznie więcej pieniędzy niż potrzeba na zrealizowanie tej podwyżki jest teraz kwestia wypracowania logistycznego modelu, który pozwoli na jak najszybsze wypłacenie tych pieniędzy”. Jednak aby wypracować ten model muszą współpracować z sobą dyrektorzy kas i dyrektorzy szpitali, jak również istotny jest udział Ministerstwa Zdrowia.
Pieniądze dla dyrektorów szpitali powinny, zdaniem resortu zdrowia, znaleźć się w Kasach Chorych. Mają pochodzić z większych wpływów ze składki na ubezpieczenie zdrowotne.
Foto RMF FM
08:15