Pozwy do sądu wobec Skarbu Państwa o niewypłacenie należnych pieniędzy rozważają dyrektorzy szpitali w świętokrzyskiem. Wszystko przez ustawę sejmową, która zobowiązała szefów placówek medycznych do wypłaty 203 złotych podwyżki dla pracowników, nie określiła jednak skąd wziąć te pieniądze.

Dyrektorzy, licząc na renegocjacje kontraktów z Kasą Chorych, wypłacane pieniądze "pożyczyli" z puli przeznaczonej na leczenie. Teraz okazało się, że Kasa większych kwot nie posiada i żadnych renegocjacji nie będzie. Dla pacjentów oznacza to po prostu oszczędzanie na zdrowiu. Mniej będzie świadczeń, możliwe są dalsze zwolnienia i redukcje w szpitalach i prawie pewne kolejne długi. Włodzimierz Jelgus z Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Kielcach uważa jednak, że należne pieniądze muszą się znaleźć – jeśli nie w Kasie Chorych, to w budżecie państwa. Jeśli tak się nie stanie, do sądów wpłyną pozwy przeciwko Skarbowi Państwa. Dyrektorzy świętokrzyskich szpitali i ich pracownicy czują się oszukani, tym bardziej, że szefostwo Kasy Chorych zapewniało wcześniej, że będą zmiany w kontraktach kontrakty. Teraz jednak pracownicy Kasy bezradnie rozkładają ręce i wysyłają kolejne odmowy na szpitalne prośby. „Liczba środków od chwili wdrożenia reformy realnie jest co roku mniejsza” – powiedział sieci RMF FM Jerzy Dalka, dyrektor departamentu Regionalnej Świętokrzyskiej Kasy Chorych. Dlatego podwyżki, jakie oferuję Kasa szpitalom jest mniejsza, niż wielkość inflacji. Warto dodać, że Wojewódzki Szpital Dziecięcy to ponad 300 łóżek, często bardzo specjalistyczne i drogie zabiegi, i miejsce pracy dla ponad 700 osób.

foto RMF FM

17:30