Po rocznym procesie moskiewski sąd odczyta dziś wyrok w sprawie Michaiła Chodorkowskiego, byłego szefa firmy naftowej Jukos. Większość obserwatorów określa proces jako polityczny.
Chodorkowski siedzi w areszcie już prawie dwa lata. Formalnie grozi mu 10 lat wiezienia, ale uważa się, że sędziowie mogą skazać jednego z najbogatszych Rosjan na 7-8 lat kolonii karnej. Tym samym Chodorkowski nie mógłby stanąć na czele opozycji w wyborach prezydenckich w 2008 roku.
A już od dawna mówi się, że biznesmen ma także aspiracje polityczne. O surowości wyroku ma świadczyć też fakt, że na rozpoczynający się dzisiaj w Warszawie szczyt Rady Europy nie przyjedzie Władimir Putin. W ten sposób rosyjski prezydent nie będzie musiał odpowiadać na trudne pytania już po ogłoszeniu wyroku.
Przypomnijmy, Chodorkowskiemu zarzuca się oszustwa, machinacje finansowe, podrabianie dokumentów, działalność na szkodę własnej firmy. Prawdopodobnie nie poznamy dziś wyroku, bo jest on tak obszerny, że sędzia będzie go odczytywała przez dwa lub nawet trzy dni.
Przed budynkiem sądu zebrało się ok. 200 zwolenników biznesmena, którzy domagają się uwolnienia Chodorkowskiego. Jest tam też tłum dziennikarzy, wzmocniono posterunki specjalnych jednostek milicji i barierki.