W Moskwie zapadł pierwszy wyrok w sprawie koncernu naftowego Jukos. Sąd skazał na rok więzienia jednego z jego akcjonariuszy Wasilija Szachnowskiego za unikanie płacenia podatków.
Jednocześnie sędzia zwolnił skazanego z odbywania kary, bo uznano, że Szachnowski "przestał być osobą niebezpieczną społecznie". Sam Szachnowski powiedział po procesie, że uważa się za niewinnego:
Adwokaci zapowiedzieli mi, że nawet gdyby sąd przychylił się do wniosku prokuratury, to i tak mógłbym odejść wolno. Jak zamierzam świętować wyrok skazujący? To interesujące pytanie.
Niestety pozostali menadżerowie Jukosu nie mogą liczyć na podobne wyroki. Gdyby tak było, to dwóch najważniejszych, czyli Chodorkowski i Płaton Lebiediew nie siedziałoby od wielu miesięcy w areszcie a trzech innych nie ukrywałoby się przed listami gończymi za granicą.
Szachnowski jest w tej rozgrywce mało znanym pionkiem. Prezes Jukosu, który rzucił polityczne wyzwanie Kremlowi nie może liczyć na tak łaskawe potraktowanie.
Cześć obserwatorów sądzi jednak, że jeżeli Chodorkowski zrzeknie się kontroli nad Jukosem, podzieli się swoim majątkiem z rosyjskim budżetem, zapomni o politycznych ambicjach – a więc stanie się niegroźny dla obecnej władzy – to również może liczyć na niewielki wyrok w zawieszeniu.
Lebiediewowi i Chodorkowskiemu zarzuca się przede wszystkim przestępstwo prywatyzacyjne z roku 1994. Obaj są dodatkowo oskarżeni o przestępstwa podatkowe. Ani jeden, ani drugi, nie przyznają się do winy i twierdzą, że cała sprawa ma podtekst polityczny.
07:45