Czy doszło do korupcji przy uchwalaniu ustawy o grach losowych? Wczoraj w tej sprawie w charakterze świadka przez 6 godzin przesłuchiwany był szef klubu parlamentarnego SLD Jerzy Jaskiernia.

To właśnie - według prasy - Jaskiernia miał wziąć 10 mln dol. łapówki za korzystne dla właścicieli automatów zapisy w ustawie. Niewyjaśniona pozostaje też rola, jaką przy tworzeniu przepisów odegrał Maciej Skórka, właściciel automatów losowych i - jak donosiły media - asystent społeczny Jaskierni. Przesłuchanie nie rozwiało jednak żadnych niejasności.

Jaskiernia zapewnia, że łapówki nie wziął. O oskarżeniach mówi: To są brednie, to są idiotyzmy nie poparte żadnym faktem, a o Macieju Skórce, tajemniczemu specjaliście od hazardu, że nie był społecznym asystentem, tylko konsultantem – niedoszłym zresztą, bo klub SLD, z jego usług miał ostatecznie zrezygnować.

Z sejmowych dokumentów wynika jednak wyraźnie, że szef klubu SLD złożył wniosek o wydanie przepustki dla Skórki, jako dla asystenta społecznego.

W tłumaczenia Jaskierni nie wierzy więc Ludwik Dorn z PiS-u, przypominając, że za poprzedniej kadencji poseł SLD tak uparcie forsował projekt ustawy o grach, że znużony Dorn prosił o pomoc innych parlamentarzystów z Sojuszu: Uzyskałem taką odpowiedź: tak, tak, myśmy mu nawet mówili na kierownictwie, ale proszę pana, on jest w tej sprawie nie do okiełznania.

Teraz, kto żyw, próbuje opanować nawałę oskarżeń i wykluczających się faktów. Być może przybędą też nowe dokumenty ws. nowelizacji ustawy o grach losowych – PiS chce rządowej „białej księgi” prac nad ustawą, bo dotarł do dokumentów, z których wynika, że pracownicy resortu finansów – łamiąc prawo – spotykali się z właścicielami automatów.

06:00