Dwóch strażaków zostało rannych po tym, jak w składzie ropy naftowej w Kraju Krasnodarskim na południu Rosji doszło do eksplozji. Zakład płonie nieprzerwanie od 19 marca po ataku ukraińskiego drona.

Pożar w składzie ropy naftowej w pobliżu miejscowości Kawkazskaja w Kraju Krasnodarskim na południu Rosji wybuchł 19 marca.

Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej informowało wówczas, że Ukraina "przeprowadziła celowy atak" przy użyciu trzech dronów na obiekt infrastruktury energetycznej. W efekcie w ogniu stanął jeden ze zbiorników z ropą naftową. 

Pożar początkowo obejmował zaledwie 20 metrów kwadratowych, ale w wyniku eksplozji, o której poinformował w piątek niezależny rosyjski portal The Moscow Times, ogień rozprzestrzenił się na kolejny zbiornik, a powierzchnia pożaru wzrosła do 10 tys. metrów kwadratowych.

"W tej chwili płoną dwa zbiorniki" - przekazały lokalne władze. W gaszeniu pożaru bierze udział 456 strażaków i 181 jednostek sprzętu. Dwóch strażaków zostało rannych w wyniku eksplozji.

Skład ropy naftowej w pobliżu miejscowości Kawkazskaja jest częścią stacji Kaukaska, która umożliwia przeładunek surowca ze zbiorników kolejowych do systemu rurociągów Konsorcjum Rurociągów Kaspijskich (CPC).

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Przepompowuje się tą drogą rocznie nawet 6 mln ton ropy naftowej. Paliwo dostarczane jest do położonego w pobliżu Noworosyjska terminalu, skąd jest eksportowane drogą morską.

Moskwa zauważyła, że atak ukraińskich dronów na skład ropy naftowej nastąpił kilka godzin po rozmowie telefonicznej Donalda Trumpa z Władimirem Putinem, podczas której prezydent Rosji poparł 30-dniowe zawieszenie ataków na obiekty infrastruktury energetycznej.