Marek Ungier może spać spokojnie. Prokuratura umorzyła sprawę, w której były prezydencki minister był podejrzany o przestępstwa gospodarcze. Chodzi o działanie na szkodę spółki Juventur.
Mimo formalnie postawionych zarzutów przez wiele lat Ungier nie został nawet przesłuchany. Warszawska prokuratura zrobiła to dopiero wczoraj. Za późno.
Maciej Kujawski z prokuratury okręgowej nie ukrywa, że prokuratura Warszawa-Żoliborz, prowadząca postępowanie przeciwko Ungierowi, nie przedstawiając mu przez 6 lat zarzutów, działała - delikatnie mówiąc - niezgodnie ze sztuką.
W sytuacji, kiedy to było możliwe – tzn. Marek Ungier nie ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości i z łatwością można było ustalić jego miejsce zamieszkania, tym bardziej miejsce pracy - mówi Kujawski.
Byłych szefów prokuratury Warszawa-Żoliborz podejrzewa się o niedopełnienie obowiązków, prowadzone są także postępowania dyscyplinarne przeciwko prokuratorom - ma to wyjaśnić skandal ze śledztwem w sprawie Juventuru.
Sprawa dotyczy początku lat 90., kiedy Ungier kierował biurem. Tuż po jego odejściu w 1993 roku spółka upadła, a dwa lata później syndyk zawiadomił prokuraturę, że za czasów Ungiera w Juventurze doszło do przestępstw.