Kilkuset pracowników Telekomunikacji Polskiej SA protestowało dziś w Warszawie przeciwko, planowanym w firmie, zwolnieniom grupowym. Zaczęło się od pikiety przed budynkiem Sejmu, potem protestujący przeszli przed gmach Ministerstwa Gospodarki. Demonstrantom nie podoba się francuski inwestor France Telecom, który kupił przedsiębiorstwo.
Dla protestujących sprawa jest jasna: Francuzi zakupili Telekomunikację by wyciągnąć z niej pieniądze. Ludzie są sfrustrowani, po prostu nie wiadomo co będzie. Nikt nam nie pomaga" – tak związkowcy z "Solidarności" tłumaczyli swoją akcję. Sposób zarządzania Telekomunikacją przez France Telecom, pracownicy polskiej firmy porównują do tego, co dzieje się we francuskich supermarketach. „Nie zgadzamy się, by nasza firma była zarządzana jak francuskie supermarkety, a my traktowani jak niewolnicy - mówią związkowcy. Zarzucają oni władzom spółki organizacyjny bałagan spowodowany przenoszeniem pracowników na inne stanowiska i domagają się wprowadzenia programu pomocy socjalnej.
Pracownicy Telekomunikacji protestowali przed Ministerstwem Gospodarki, bo właśnie tutaj odbywa się walne zgromadzenie TP SA – jeden z tematów to podział zysków, a to akurat najbardziej interesowało pikietujących. "Skończmy z mitami o zarobkach w Telekomunikacji. Pracownik Telekomunikacji dostaje na rękę 900 – 1000 złotych" – twierdzą protestujący i dodają, że nikt z pracowników nie zyskuje na podwyżkach abonamentu telefonicznego.
Foto: Mariusz Zieliński RMF
12:10