Na niecałe dwa miesiące przed drugim za pontyfikatu Franciszka synodem na temat rodziny i wyzwań stojących przed nią, wciąż nie ma oznak kompromisu między zwolennikami liberalizacji w podejściu Kościoła a przeciwnikami wszelkich zmian doktrynalnych. Nadal nie ma żadnej wyraźnej wizji dalszej dyskusji w czasie synodu, który ma przynieść rozstrzygające propozycje, przedstawiane potem papieżowi.
Synod pod hasłem "Powołanie i misja rodziny w Kościele i świecie współczesnym" odbędzie się w Watykanie w dniach 4-25 października, a więc rok po poprzednim nadzwyczajnym zgromadzeniu biskupów poświęconym tej tematyce. Wtedy doszło do bardzo ostrego konfliktu wokół najbardziej kontrowersyjnych kwestii, czyli propozycji dopuszczenia osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach, do komunii, a także większego otwarcia wobec par homoseksualnych. Obrady zakończyły się bez porozumienia w kluczowych w sprawach, w atmosferze podziałów między dwiema frakcjami ojców synodalnych, które media nazwały "postępowcami" i "konserwatystami". Ci pierwsi wskazywali: najpierw człowiek, potem doktryna. Drudzy zaś argumentowali, że doktryna Kościoła jest nietykalna.
Istotny wpływ na przebieg debaty miał przewodniczący episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki, który już po pierwszym tygodniu obrad mówił, że odchodzi się od nauczania Jana Pawła II i pojawiają się zaś, ślady "antymałżeńskiej ideologii".
Abp Gądecki, którego wypowiedzi nagłośniły media we Włoszech i innych krajach, protestował przeciwko "uderzaniu w rodzinę", bo za takie podejście uznał proponowaną liberalizację wobec rozwodników. Ponadto dostrzegł elementy świadczące w jego ocenie o tym, że "pochwala się" związki osób tej samej płci i konkubinat.
Kościół nie jest od tego, by iść z duchem czasu. Naszym programem jest Ewangelia, a nie duch czasu - oświadczył polski hierarcha po zakończeniu obrad. Ostrzegł: "Jeśli będziemy liberalizować doktrynę, to skończymy w protestantyzmie. Nie możemy liberalizować Kościoła w imię argumentów socjologicznych, bo świat taki jest".
O tym, że debata wokół najbardziej kontrowersyjnych i budzących największe zainteresowanie kwestii jest wciąż otwarta świadczy opublikowany w czerwcu przez Watykan dokument roboczy na jesienny synod. W obszernej publikacji, która będzie podstawą dyskusji biskupów, powtórzono głoszony przez część hierarchii postulat otwarcia na rozwodników w nowych związkach. Mowa jest o "wspólnej zgodzie" co do potrzeby rozwiązania tej sprawy.
Biskupi powrócą do debaty na temat proponowanego dopuszczenia rozwodników do komunii po okresie pokuty pod kierunkiem biskupa diecezjalnego.
Potwierdzona została też linia ostrożności wobec związków homoseksualnych. Katechizm Kościoła Katolickiego uważa, że akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są "nieuporządkowane".
Ale położono też nacisk na potrzebę diecezjalnych "projektów duszpasterskich" dla "rodzin, w których żyją osoby ze skłonnościami homoseksualnymi". Dokument nie wyszedł jednak poza postulowaną już wcześniej postawę szacunku oraz delikatności i troski duszpasterskiej, unikania dyskryminacji.
Zdecydowanie zabrał głos 5 sierpnia papież, gdy powiedział, że osoby rozwiedzione żyjące w nowych związkach nie są ekskomunikowane i że nie powinny być tak traktowane. "Zawsze są częścią Kościoła" - dodał Franciszek. Jego słowa wielu komentatorów i watykanistów uznało za wyraźną wskazówkę dla ojców synodalnych.
Najgłośniej przeciwko wszelkim innowacjom w doktrynie Kościoła wypowiada się jej strażnik, czyli prefekt Kongregacji Nauki Wiary kardynał Gerhard Mueller. Powtarza on, że na synodzie nie może dojść do "umniejszenia słów Jezusa", a w konsekwencji - także nauczania Kościoła.
Po drugiej stronie stoi zaś jego rodak, zwolennik bardziej liberalnego podejścia i dopuszczenia rozwodników do komunii, pod rygorystycznie spełnionymi warunkami, kardynał Walter Kasper. Ten były przewodniczący Papieskiej Rady ds. Krzewienia Jedności Chrześcijan w wywiadzie prasowym stwierdził, że potrzebna jest "realistyczna teologia małżeństwa", która musi uznawać zarówno upadek, jak i możliwość przebaczenia.
Dlatego - jego zdaniem - powrót rozwodników w nowych związkach do sakramentu komunii musiałaby poprzedzać droga pokuty i ocena konkretnej osobistej sytuacji, dokonana przez biskupa.
Po roku sporów pewne, zdaniem watykanistów, niemal pewne jest tylko to, że dojdzie do zaostrzenia stanowisk i jeszcze bardziej gorącej dyskusji, która zapewne wymagać będzie interwencji Franciszka i jasnego zajęcia stanowiska przez niego. Inaczej można oczekiwać impasu i dalszych podziałów. Nie jest jednak pewne, czy papież zdecyduje się na to, choć dominuje przeświadczenie, że bardzo zależy mu na pogodzeniu hierarchii i kompromisie.
Obrady te poprzedzą inaugurację 8 grudnia ogłoszonego przez Franciszka Roku Miłosierdzia, co ma dodatkowe symboliczne znaczenie.
W skład delegacji polskiego episkopatu na październikowy synod wejdą jego przewodniczący arcybiskup Stanisław Gądecki, a także abp Henryk Hoser i biskup Jan Wątroba. Natomiast ich zastępcami będą arcybiskupi Józef Michalik i Marek Jędraszewski. Wśród zastępców delegatów zakonnych będzie przełożony generalny Misjonarzy Świętej Rodziny ksiądz Edmund Michalski.
(k.)