60 lat temu na Wołyniu rozegrały się tragiczne wydarzenia. Z rąk Ukraińców podczas czystek etnicznych zginęło co najmniej 50 tys. Polaków. Po drugiej stronie liczba ofiar wyniosła kilkanaście tysięcy. Przez lata nie mówiono głośno o ukraińskiej rzezi, ale od niedawna między Warszawą a Kijowem trwają niełatwe rozmowy.
W 1943 i 1944 roku na Wołyniu Ukraińska Powstańcza Armia i Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów przeprowadziły czystkę etniczną. Zginęło wówczas co najmniej 50 tys. Polaków, choć do tej pory nieznana jest dokładna liczba ofiar.
Historycy spierają się także o przyczyny leżące u podstaw tej tragedii. Według nich na początku lat 40. XX wieku powodów mogło być kilka, a wśród nich także myśl o niepodległej Ukrainie. UPA i OUN, czyli ukraińskie organizacje nacjonalistyczne, podjęły decyzję o wyeliminowaniu Polaków; według przedstawicieli tych organizacji, aby móc myśleć o silnym suwerennym państwie należało przeprowadzić czystkę etniczną, czyli wyzbyć się Żydów, komunistów i Polaków.
To oczywiście spore uproszczenie, bo w szeregach UPA i OUN dochodziło do spięć, część władz chciała bowiem jedynie wysiedlenia nie-Ukraińców. Stało się jednak inaczej. Polała się krew. Ludzie ginęli z rąk najbliższych, sąsiadów... W akcjach odwetowych zginęło kilkanaście tysięcy Ukraińców.
O tych wydarzeniach przez całe lata władze: polskie i ukraińskie – a wcześniej ZSRR - nie pozwalały mówić. Teraz Polska dąży do tego, aby w lipcu, w 60. rocznicę uczcić pamięć pomordowanych na Ukrainie.
Jest to trudne zadanie, a dlaczego posłuchaj w relacji reporterki RMF Doroty Wiśniewskiej.
Reporterka RMF Dorota Wiśniewska dotarła do osoby, która pamięta etniczne czystki na Ukrainie. Posłuchaj wspomnień Janiny Sosnowskiej, która urodziła się we wsi Okopy na Wołyniu:
Foto: idn.org.pl
11:45