16 płetwonurków z Rosji i zagranicy rozpoczęło badania stanu wraku okrętu podwodnego "Kursk", który od prawie roku leży zatopiony na głębokości 108 metrów na dnie Morza Barentsa. Tym samym ruszyły przygotowania do wydobycia "Kurska" bezpośrednio na miejscu katastrofy, w której zginęło 118 marynarzy. Operacja wyciągania wraku została zaplanowana na połowę września.

Na razie eksperci, którzy dotarli na miejsce gdzie spoczywa wrak - oglądają go przy pomocy kamer telewizyjnych. Baza płetwonurków znajduje się na pokładzie specjalistycznego statku "Mayo". Tam też znajduje się centrum dowodzenia przygotowaniami. Jak się oczekuje jeżeli kamery nie odkryją żadnej niespodzianki na dnie morza, już w ciągu kilkunastu najbliższych godzin płetwonurkowie zejdą pod wodę. Rozpoczną od czyszczenia wraku, który został pokryty grubą warstwą mułu. Jest to niełatwe zadanie, gdyż wysokość kadłuba okrętu można porównać do 9-piętrowego domu a sprzątanie trzeba zakończyć do środy. Później płetwonurkowie odetną dziób okrętu. W przedziale torpedowym na dziobie znajdują się pociski, które nie wybuchły w czasie katastrofy. Dopiero wtedy w potężnym pancerzu "Kurska" rozpocznie się wycinanie otworów dla lin, na których wrak będzie wyciągany. Warunki na Morzu Barentsa są niemal idealne - fale mają zaledwie pół metra wysokości, a temperatura powietrza to 10 stopni Celsjusza.

rys. RMF

10:00