Śmierć Jana Pawła II - to wydarzenie, które położyło się cieniem na całym roku 2005. To niewątpliwie najważniejsze wydarzenie mijającego roku, a także jedno z najważniejszych w historii Polski. Wszyscy wiedzieliśmy, że kiedyś to nastąpi, ale liczyliśmy, że jeszcze nie teraz.

Wszystko zaczęło się w styczniu, kiedy papież zachorował. Po raz pierwszy Jan Paweł II trafił z objawami grypy do rzymskiej kliniki Gemelli 1 lutego. Miał zachrypnięty głos i kłopoty z oddychaniem. Odwołano wszystkie papieskie audiencje. U pacjenta stwierdzono ostre zapalenie krtani i tchawicy. Przedstawiciele Watykanu uspokajali - papież trafił do szpitala "tak na wszelki wypadek". Choroba Jana Pawła II spowodowała jednak, że media zaczęły spekulować na temat jego ewentualnej abdykacji.

Po niespełna 10-dniowym pobycie w szpitalu papież wrócił do Watykanu. Najbliższej niedzieli, 13-stego lutego Jan Paweł II pojawił się w oknie swojego apartamentu: "Drodzy bracia i siostry, witajcie" - tymi słowami papież powitał tysiące ludzi, zgromadzonych na Placu Świętego Piotra. Większość jego wystąpienia odczytali jednak papiescy współpracownicy. I znów media zaczęły spekulować, czy kontakt papieża z wiernymi ograniczy się teraz tylko do pozdrowień i błogosławieństwa.

Niestety, niezbyt długo cieszyliśmy się wtedy z poprawy stanu zdrowia Jana Pawła II. Po 2-tygodniowym pobycie w Watykanie, 24 lutego papież znów trafił do szpitala. Objawy choroby były podobne do poprzednich - powikłania grypowe i kłopoty z oddychaniem. Tym razem jednak konieczna była tracheotomia. Po tym zabiegu Jan Paweł II oddychał za pomocą respiratora. Lekarze ostrzegali przed ryzykiem infekcji.

Cztery dni po zabiegu tracheotomii Jan Paweł II zrobił wiernym, licznie zgromadzonym przed kliniką Gemelli ogromną niespodziankę - pojawił się w szpitalnym oknie. Dotykając ręką otworu w szyi, uczynił gest jakby chciał powiedzieć: "To dlatego nie mogę mówić". To była niedziela 27 lutego. Drugi w tym roku pobyt papieża w szpitalu zakończył się w połowie marca. Półtora tygodnia później, w środę 24 marca odwołano w Watykanie tradycyjną audiencję generalną. Jan Paweł II pokazał się jednak w oknie swojego apartamentu na niespełna minutę. Na jego twarzy malowało się cierpienie.

Z powodu choroby papież powierzył kardynałom prowadzenie wszystkich uroczystości Wielkiego Tygodnia z wyjątkiem niedzielnego błogosławieństwa Urbi et Orbi. W Wielki Piątek po raz pierwszy w 27-letniej historii pontyfikatu Jan Paweł Drugi nie poprowadził procesji w rzymskim Koloseum. Jednak w Wielką Niedzielę, punktualnie w południe papież pojawił się w oknie swojego apartamentu. Najpierw wysłuchał własnego orędzia Urbi et Orbi, które odczytał kardynał Angelo Sodano. Potem nastąpił moment, którego wielu z nas nigdy nie zapomni. Ogłoszono, że Jan Paweł II udzieli specjalnego błogosławieństwa. Ktoś podsunął mu mikrofon, jednak mimo kilku prób papież nie był w stanie wydobyć z siebie głosu. Ostatni raz publicznie Jan Paweł Drugi pojawił się 30-stego marca, w środę po Wielkiej Nocy. Także wtedy nie był w stanie wydobyć z siebie głosu. Kilka godzin później dostał wysokiej gorączki - rozpoczęła się jego agonia.