Na jednej z głównych tras w Poznaniu szyny są naprawiane prawie codziennie; stan torów tramwajowych jest w fatalnym stanie. Ponadto dla bezpieczeństwa wprowadzono tam ograniczenie prędkości – do 10 km/h.
Dlaczego więc miejski przewoźnik nie wymieni torów? Bo to wymagałoby przebudowy całej ulicy. A za to odpowiada już zarząd dróg miejskich, który na modernizację pieniędzy nie ma. I dlatego te same – miejskie – pieniądze wydaje MPK na ciągłe remonty torowiska.
Ten ekonomiczny absurd uderza nie tylko w podatników, ale przede wszystkim w pasażerów, którzy jadą do domów z prędkością 10 km/h i wysiadają wprost pod koła pędzących samochodów, bo nie ma tam wysepki dla pieszych. Posłuchaj relacji reportera RMF: