NIK krytykuje pracę zamiejscowych placówek wyższych uczelni. Studenci płacą dużo, a dostają mało – przekonuje. Co więcej, niektóre placówki działają nielegalnie, a resort edukacji nawet nie wie, ile ich jest.
Serwuje się im jedną trzecią godzin obowiązkowego programu, którego nie można zmniejszyć. Czym to się różni od oszustw, które spotykamy w tej chwili w innych działach gospodarki – mówi wiceszef Najwyższej Izby Kontroli Zbigniew Wesołowski.