Nie udało się stworzyć rzetelnej, bezstronnej i apolitycznej służby cywilnej - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Opracowanie dotyczy organizacji i funkcjonowania służby cywilnej od 2000 do połowy 2004 r.
Kontrolerzy wzięli pod lupę 15 ministerstw, kancelarię premiera i urzędy wojewódzkie. Wg NIK-u, do administracji rządowej najczęściej trafiają urzędnicy bez gwarancji kompetencji za to z klucza partyjno-towarzyskiego, zwłaszcza kiedy w grę wchodzi wysokie stanowisko. Ten zarzut dotyczy rządów i tych z prawa, i tych z lewa.
Najczarniejszy okres takiego politycznego rozdawnictwa i podziału łupów to rządy Leszka Millera. Już na początku kadencji w ekspresowym tempie pod dyktando tego rządu przeforsowano takie zmiany w prawie, by dyrektorami generalnymi w urzędach centralnych zostawali głównie ludzie spoza korpusu służby cywilnej.
Jan Pastwa, szef służby cywilnej, potwierdza te zarzuty. Nadal w mniemaniu wielu polityków kadry decydują o wszystkim, czyli politykę robi się przez ruchy kadrowe, zamiast sformułowanie programów, zamierzeń, stawianie zadań administracji.
Ale tak naprawdę minister Pastwa nie jest adresatem tych zarzutów, bo to rządzący zadbali, by pozbawić go kompetencji, na co też wskazał NIK. Kontrolerzy wskazali też, że kolejni ministrowie, czy wojewodowie nie organizowali konkursów na wyższe stanowiska w administracji. Prym w tej dziedzinie wiodła Kancelaria Premiera, resort zdrowia i edukacji.