"Mam tego świadomość, że mogę przejść do historii polskich rajdów, ale wiem jeszcze jak jest blisko a zarazem daleko. Wiele może się wydarzyć" - mówi kierowca RMF FM Michał Kościuszko w rozmowie z naszym dziennikarzem Maciejem Jermakowem. Zawodnik startujący w barwach Lotos Dynamic Team będzie w ten weekend walczył na trasach Rajdu Katalonii o mistrzostwo świata w kategorii PWRC.
Maciej Jermakow: Ciężko porównywać sukcesy, które były przed kilkunastoma laty, czy przed kilkudziesięciu laty, Krzysztof Hołowczyc, Sobiesław Zasada, czy Marian Bublewicz, ale za kilka dni możesz przejść od historii polskich rajdów na dobre.
Michał Kościuszko: Mam tego świadomość, że mogę przejść do historii polskich rajdów, ale wiem jeszcze jak jest blisko a zarazem daleko. Wiele może się wydarzyć. Przede mną Rajd Katalonii, który zadecyduje o mistrzostwie świata w PWRC. I zrobię wszystko, żeby to mistrzostwo zdobyć, ale niestety nie wszystko w moich rękach.
Jak się czujesz na ponad tydzień przed startem. To jest stres, adrenalina, która narasta z każdym dniem?
Nie, to nie ma dodatkowej adrenaliny. Myślę, że jest dodatkowa mobilizacja i ja lubię taką presję. To zawsze działa na mnie bardzo motywująco. Także jestem przekonany, że ta sytuacja doda mi ekstra siły do tego, żeby walczyć o te punkty i walczyć o to mistrzostwo, bo jest ono stosunkowo blisko. Ale tak jak mówię, muszę oprócz swoich umiejętności liczyć również na odrobinę szczęścia.
No właśnie, stosunkowo blisko, ale już dawno nie było tak wyrównanej walki z twoim udziałem, może jeszcze 2-3 lata w Junior WRC, ale tak naprawdę pięciu kierowców, którzy mogą zdobyć mistrzowski tytuł w ostatnim rajdzie - czegoś takiego już dawno nie widzieliśmy, w ostatniej przecież rundzie PWRC.
Tak, to rzeczywiście jest nietypowa sytuacja, żeby pięciu kierowców mogło zdobyć tytuł na jedną rundę przed końcem. Myślę, że żaden z nas nie odpuści, wszyscy będą jechali na 100 procent. Dodatkowym utrudnieniem i atrakcją tego rajdu jest to, że jest to runda łączona, czyli jest jeden dzień szutrowy i dwa dni asfaltowe. Kierowcy będą musieli w przeciągu jednej nocy przestawić sobie w głowie ten tryb jazdy na szutrze, w tryb jazdy na asfalcie. A nie jest to proste, są kierowcy, którzy preferują daną nawierzchnię: albo szuter albo asfalt. Niewielu kierowców jest uniwersalnych, a jeszcze mniej jest kierowców, którzy w bardzo krótkim tempie mogą się przestawić. Liczę na to, że właśnie te pierwsze oesy, po zmianie z szutru na asfalt, to będą oesy, na których będę mógł sobie wypracować jakąś przewagę nad rywalami, bo uważam, że stosunkowo szybko jestem w stanie się przestawić.
Ty siebie określisz jako kierowcę uniwersalnego? Czy może preferujesz szuter albo asfalt?
Preferuję szuter, ale jestem szybki na asfalcie. To jest chyba zaleta, że nie ma nawierzchni, na której czuje się źle. Ta uniwersalność może być moim atutem, zdecydowanie.
A wśród tej czwórki rywali, kto może być najgroźniejszy na tej właśnie mieszanej, specyficznej charakterystyce rajdu?
Nicolas Fuchs na pewno będzie próbował nam uciec na szutrze, bo jest bardzo szybki i dysponuje świetnym autem. Benito Guerra jest dość uniwersalny, ale lepiej, mimo wszystko, czuje się na szutrze. Michał Kościuszko będzie uciekał na asfalcie. Tak jak w zeszłym roku ciekałem przed Flodinem, czy goniłem Flodina, to tak i w tym roku chciałbym być dominującym kierowcą właśnie na asfalcie. Chociaż nie możemy zapomnieć o dwóch hiszpańskich kierowcach, lokalnych kierowcach, którzy znają ten rajd, który będą na pewno stanowili zagrożenie i mogą zabierać punkty. W moim przypadku to dobrze, bo potrzebuję zawodników, którzy mogą odebrać punkty mojemu głównemu rywalowi. Ja oczywiście bezwzględnie muszę wygrać ten rajd. Jeżeli tak się stanie, to będzie wielki sukces.
Z Katalonii masz bardzo dobre wspomnienia. W zeszłym roku fantastyczna walka i tylko dwóch sekund zabrakło ostatecznie na mecie.
Tak. Dwie sekundy różniły mnie i Patrika Flodina na mecie Rajdu Katalonii. To było dość spektakularne i zaskakujące, bo ta rywalizacja moja z Patrikiem była na tyle interesująca, że praktycznie cała uwaga kibiców została przeniesiona na rywalizację w PWRC a nie WRC, bo cięliśmy się na ułamki sekund. To naprawdę było niesamowite, żeby prawie po 400 km ścigania różnica na mecie wynosiła tylko dwie sekundy. Ja przyznaję się do małego błędu taktycznego na Rajdzie Katalonii, bo założyłem, że w pierwszy dzień szutrowy troszeczkę odpuszczę, żeby nie męczyć samochodu i tam za bardzo, o te dwie sekundy, uciekł mi Flodin. Planowałem atak na asfalcie i przeprowadziłem ten atak przez dwa asfaltowe dni, ale jednak brakło.
Prócz tego, że to jest rajd łączony, szutrowo-asfaltowy, to co jeszcze o nim można powiedzieć?
Rajd bardzo ciekawy przez to, że jest łączony, asfaltowo-szutrowy. To jest jedyna taka runda w kalendarzu mistrzostw świata. Oprócz tego jest bardzo, bardzo wielu kibiców na tym rajdzie. Ja czuję się swojsko, ponieważ flaga Katalonii jest biało-czerwona i wygląda identycznie jak flaga polska, więc można odnieść wrażenie, że jedziemy w Polsce. Zresztą oni na siebie mówią "El Polaco", więc ja jako "El Polaco" jestem tam dość sympatycznie przyjmowany, ja mam zawsze sympatyczne wspomnienia z tego rajdu i nie inaczej jest w tym roku. Jadę tam pełen optymizmu, pełen nadziei, i pełen marzeń, które mam nadzieję uda mi się zrealizować.
Czy przygotowujesz się do końcówki sezonu - bardzo zaciętej - jakoś specjalnie pod względem mentalnym? Czy masz jakieś sposoby na to, żeby się uspokoić albo nabuzować przed pierwszym oesem?
Jestem dość nakręcony, pełen pozytywnej energii. Myślę, że bezpośrednio przed startem delikatnie się uspokoję. Zawsze wtedy tak mam, że wpadam w dziwny nastrój. Z boku może to wyglądać jak delikatne usypianie, ale jest to usypianie czujności rywali. Ja jestem dość spokojną osobą i podchodzę bez emocji do startów, bo myślę że emocje na tym etapie są do niczego niepotrzebne. Trzeba kalkulować chłodno i realizować taktykę, nie pozwolić sobie na szaleństwa związane z emocjonalną potrzebą chwili, więc zdecydowanie będę podchodził do tego, jak do każdego innego rajdu - no może bardziej zmotywowany niż zwykle, ale trzeba do tego podejść profesjonalnie.
Jeszcze zapytam o taktykę. Czy jest ona jakoś specjalnie ustalana, czy to będzie maksymalny atak, czy patrzenie na to, co robią rywale na pierwszych oesach? Bo to też jest ważna sprawa, szczególnie w ostatnim rajdzie i przy takiej sytuacji w tabeli.
Taktyka będzie faktycznie bardzo ważna. Myślę, że skorzystam z taktyki zeszłorocznej, czyli pojadę pierwszy dzień szutrowy troszkę wolniej, ale nie za wolno, żeby nie tracić kontaktu z rywalami. Zaatakuję pierwszego dnia tej asfaltowej części - po to, żeby uciec rywalom i na tym przestawianiu się z jednego stylu na drugi zyskać przewagę.
Zapytam jeszcze o Sebastiana Loeba. To jest jego ostatni rajd, w tym pełnym wymiarze startów, jaki dotychczas realizował. To było kilka lat z Loebem, kilka tytułów... To będą już chyba zupełnie inne rajdy bez tego kierowcy?
Na pewno pojawienie się Loeba w rajdach samochodowych był początkiem nowej ery. To był - i jest nadal - kierowca, który wyznaczył nowe standardy, pokazał jak można jeździć samochodem rajdowym, mało popełniać błędów przy tym wszystkim. On był niesamowicie powtarzalny, to była jego ogromna broń. Ale z drugiej strony, patrząc z perspektywy kibica, mogło się to wydawać nudne, że jeden gość przez 9 lat z rzędu nie pozwala sobie na przegraną, zawsze wygrywa. Już nikt nie pytał, kto wygrał rajd - bo było wiadomo, że wygrał go Loeb - tylko kto był drugi, trzeci. Paradoksalnie to, że nie będzie Loeba, może być dobre dla rajdów i będzie to luka, którą trzeba zapełniać. Pojawią się nowi kierowcy - mam nadzieję w tym ja, którzy będą poszukiwali miejsca w samochodzie WRC i takie miejsce może się pojawić. Idzie nowe, liczmy na to, że ten nowy narybek będzie stanowił nową jakość rajdów.