Ministerstwo Finansów zmieniło przepisy podatkowe. Tzw. samozatrudnieni, czyli osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, świadcząc usługi tylko dla jednej firmy nie będą już mogły tego robić. Nowe przepisy obowiązują od początku roku, ale wie o nich właściwie tylko paru doradców podatkowych. Zaskoczony jest nawet minister gospodarki i pracy.
Nowe przepisy mogą uderzyć w ponad milion osób pracujących jako samozatrudnieni. Dla wielu z nich może oznaczać nawet utratę pracy. Dlaczego? Posłużmy się przykładem jednej z dużych płockich firm zajmujących się dystrybucją.
Działalność gospodarczą na własny rachunek prowadzi tam około 30 osób, głównie kierowców. Wszyscy pracują na rzecz jednej firmy, a zakład ma z tego korzyści, gdyż nie płaci za nich składek ZUS, a VAT, zawarty w cenie usług świadczonych przez te osoby, może odliczyć.
Jednak w myśl nowych przepisów ludzie ci nie będą już mogli prowadzić działalności gospodarczej, lecz działalność wykonywaną osobiście. A to oznacza, że firma nie może już odliczyć sobie VAT-u i będzie musiała płacić za nich składki ZUS. To z kolei staje się mało opłacalne i może oznaczać zerwanie umów z tymi osobami.
Nowy przepis można jednak obejść. Osoba samozatrudniajaca będzie musiała zatrudnić dodatkowego pracownika lub zacząć wystawiać faktury co najmniej dwóm firmom. Osoby, które pracują dla dużych firm, mogą się jeszcze utrzymać, wprawdzie nieco kombinując, wypisując więcej faktur i przysparzając sobie dodatkowej papierkowej roboty. Niestety, samozatrudnionymi w niewielkich zakładach mogą pracę stracić.
Jakie więc intencje towarzyszyły Ministerstwu Finansów przy podejmowaniu tej decyzji? Jakie będą jej skutki? Tego na razie nie wie nawet zaskoczony nowym przepisem minister Jerzy Hausner.
A główny winowajca całego zamieszani - resort finansów - milczy...
Foto: Archiwum RMF
19:20