STUDENCI wracajcie jak najszybciej do Lublina. Apelują sklepikarze, kioskarze, właściciele małej gastronomii i można by tak długo wyliczać. W 350-ciu tysięcznym Lublinie każdego roku dochodzi ponad 100-tysięczna armia żaków.
Ilu ich jest dokładnie to trudno policzyć, bo w Lublinie oprócz czterech uniwersytetów (UMCS, KUL, Uniwersytet Medyczny, Uniwersytet Przyrodniczy) jest Politechnika Lubelska i kilkanaście niepublicznych uczelni. Według różnych danych w mieście jest około 150 tysięcy studentów. Przynajmniej połowa to przyjezdni. Muszą tu mieszkać, jeść, zabawić się, poruszać. Każdy zostawia w mieście przynajmniej kilkaset złotych miesięcznie.
Część studentów już wróciła i właśnie szukają stancji. Ofert teoretycznie jest bardzo dużo. Internet, gazety- zwłaszcza teraz pełne są ogłoszeń, najlepsze stancje, najbliżej miasteczka akademickiego są już dawno zajęte. Czasem jest tak, że ogłoszenie ukazało się rano w gazecie a w południe dzwonię i już nieaktualne- mówi Anka poszukująca kawalerki. Bank stancji prowadzony przez Samorząd Studentów UMCS codziennie odwiedza kilkadziesiąt osób.
Nie jest tajemnicą, że wielu właścicieli mieszkań utrzymuje się ze studentów. W najlepszych lokalizacjach, żeby zachować mieszkanie na następny rok akademicki trzeba płacić za wynajem również w wakacje. Co ciekawe na rynku jest coraz więcej zupełnie nowych mieszkań, a więc kupowanych specjalnie na wynajem. To może być dobra lokata kapitału. Zakładając, że nawet bierzemy kredyt hipoteczny. Przy 3- pokojowym 50 metrowym mieszkaniu – za wynajem dostajemy do ręki przynajmniej 1500 złotych miesięcznie. Jak mówią pośrednicy nieruchomości – mieszkanie spłaca się samo. Ryzyko, że się nie wynajmie w Lublinie jest znikome.