W specjalnym komunikacie dyrekcja stajni potwierdza, że ta ostatnia zostanie częściowo sprzedana firmie Genii Capital z Luksemburga. Transakcja ma zostać sfinalizowana na początku przyszłego roku.
Dyrekcja stajni tłumaczy, że dzięki temu koncern Renault będzie mógł ograniczyć wydatki na Formułe 1 "do poziomu, na który go stać". Transakcja dotyczyć ma głownie "operacyjnej bazy" teamu w Wielkiej Brytanii. Fabryka silników bolidów w Vitry-Chatillon pod Paryżem pozostanie w rękach nadsekwańskiego koncernu.
"Renault zdecydowało, że podtrzyma swoje związki z Formułą 1 i z radością wita strategiczne partnerstwo z Genii Capital, ulokowaną w Luksemburgu firmą specjalizującą się w nowych technologiach, zarządzaniu i sportach motorowych" - czytamy w komunikacie.
Menadżer polskiego kierowcy - Daniele Morelli - powiedział BBC Sport, że pozostanie Kubicy w Renault „nie jest automatyczne. Reakcja jest raczej pozytywna, ale chcemy więcej wiedzieć o Genii Capital (…). Nowy partner może być mało aktywny albo wręcz przeciwnie - w praktyce przejąć kontrolę nad stajnią. (…) Chcemy otrzymać od Renault więcej informacji na ten temat. (…) Nie jesteśmy przeciwnikami nowej sytuacji, ale ważne jest, by wiedzieć, kto będzie kierował ekipą i jaka będzie jej strategia. Potrzebujemy co najmniej kilku dni, by przeanalizować sytuację - nie mogę wiec na razie powiedzieć czy Robert Kubica zostanie czy odejdzie” - podkreśla Morelli.
Według francuskich komentatorów nie wiadomo do końca, jak będzie wygladała przyszłość Polaka. W komunikacie Renault nie ma o nim ani słowa. Jak dotąd pojawiały się sprzeczne informacje na ten temat. Część mediów twierdzi, że zmiany w strukturze własności stajni Renault spowodują, że polski kierowca może się zdecydować na rozwiązanie kontraktu, bo umożliwia mu to jeden z przepisów zawartych w umowie. Od kilku dni Kubica jest wymieniany - obok Niemców Michaela Schumachera i Nicka Heidfelda - jako kandydat do teamu Mercedes GP. Inne media zapewniają, że Polak na pewno zostanie w stajni Renault, która - według jej dyrekcji - nie zmieni nazwy w przyszłym roku. Francuski koncern będzie też ciągle produkował w fabryce w Vitry-Chatillon silniki bolidów dla stajni Renault F1 (oraz - przynajmniej w przyszłym sezonie - dla zespołu Red Bull Racing). Zamierza rownież wspólnie kierować Teamem Renault F1 z nowym partnerem - luksemburskim biznesmenem Gerardem Lopezem, który wsławił się m.in. tym, że - jako jeden z pierwszych - uwierzył i zainwestował w system połączeń internetowych Skype. Lopez jest rownież założycielem firmy inwestycyjnej Mangrove Capital Partners, która zajmuje się m.in. inwestycjami o dużym stopniu ryzyka. Od kilku lat współpracuje też z firmą Gravity, zajmującą się wyszukiwaniem we wszystkich programach rajdowych i wyścigowych młodych, dobrze zapowiadających się kierowców.
Przypomnijmy, że - według BBC, która podała tę informacje już kilka dni temu - francuski koncern stanie się mniejszościowym udziałowcem - stajnia Renault F1 ma należeć w 75% do Genii Capital.