Policja od miesiąca nie potrafi ustalić, kto i w jaki sposób wybił szyby w dziesięciu pojazdach warszawskiej komunikacji miejskiej. Kierowcy i motorniczy przypuszczają, że mogli zostać ostrzelani. Takiej hipotezy także nie wykluczają funkcjonariusze.
Po przeanalizowaniu wszystkich przypadków, policja mówi tylko o uszkodzeniach. Funkcjonariusze stawiają jednak kilka hipotez. Być może ktoś strzelał z wiatrówki, z procy, albo po prostu jakiś chuligan rzucił w okno kamieniem. Na razie nie wiadomo.
Jak się dowiedziałem, uszkodzenia szyb i pojazdów nie wskazują jednoznacznie na to, że została użyta broń. Policjanci nie zabezpieczyli żadnych śladów - nie odnaleziono śrutu, łusek, pocisków. Powściągliwi w słowach są także świadkowie tych wydarzeń.
Jedyną być może nadzieją na rozwiązanie tej zagadki jest tajemniczy pasażer, który wczoraj, tuż po ataku, miał powiedzieć kierowcy, że autobus został ostrzelany. Na razie jednak policji nie udało się go odszukać.