Cztery kolejne osoby zatrzymali łódzcy policjanci w związku z „nekroaferą” w tamtejszym pogotowiu ratunkowym. Są to lekarz, dyspozyroka i dwaj właściciele firm pogrzebowych. Prokuratura podejrzewa je o udział w handlu informacjami o zgonach pacjentów. Żadnej z nich nie postawiono jeszcze zarzutów.

W związku z aferą w łódzkim pogotowiu, aresztowano już siedem osób - kierowcę i sanitariusza oraz dwóch byłych lekarzy łódzkiego pogotowia, właściciela firmy pogrzebowej, właściciela i pracownika kolejnego zakładu pogrzebowego. Wobec dwóch podejrzanych osób - współwłaścicielki zakładu pogrzebowego i lekarza - zastosowano dozór policji. Wszystkim zarzucono przyjmowanie lub wręczanie łapówek w zamian za informacje o zgonach pacjentów.

Od września w areszcie przebywa jeszcze jedna osoba powiązana z tą sprawą. 49-letni przedsiębiorca pogrzebowy Jacek T. jest oskarżony o zlecenie zabójstwa znanego łódzkiego przedsiębiorcy pogrzebowego Witolda S. Pod koniec stycznia ujawniono, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może celowo zabijano pacjentów. Media podały, że niektórym chorym podawano pavulon, lek zwiotczający mięśnie, co powodowało ich śmierć. Jak dotąd nikomu z zatrzymanych w tej sprawie nie postawiono zarzutu zabójstwa.

foto RMF

00:20