W grudniu 1970 roku na Wybrzeżu wojsko strzelało do chuliganów na ulicach. Protestujący strajkowali wtedy w zakładach pracy". W taki sposób generał Wojciech Jaruzelski odpowiedział na pytanie sędziego, czy wojsko strzelało do protestujących. Generał Jaruzelski, oskarżony o kierowanie masakrą robotników na Wybrzeżu, zeznawał wczoraj przed warszawskim Sądem Okręgowym.

Generał podkreślił, że w tamtej sytuacji decyzja o użyciu broni była - jak to określił - "taktycznie słuszna, choć później okazała się błędem". Powtórzył także, że rozkaz strzelania do robotników wydał ówczesny pierwszy sekretarz PZPR, Władysław Gomułka. Na jednej z poprzednich rozpraw Jaruzelski oświadczył, że poczuwa się do współodpowiedzialności politycznej i moralnej, ale nie karnej za to, co się stało. Nie przyznał się do zarzutu kierowania zabójstwem co najmniej 44 robotników, którzy protestowali przeciwko drastycznym podwyżkom cen.

Proces w sprawie masakry na Wybrzeżu rozpoczął się w połowie października - po 9 nieudanych próbach próbach. Żaden z oskarżonych, a są wśród nich między innymi, generał Jaruzelski, były wicepremier PRL, Stanisław Kociołek oraz były wiceszef MON, generał Tadeusz Tuczapski, nie przyznaje się do winy.

foto Archiwum RMF

06:25