Lotnisko Heathrow w piątek późnym popołudniem wznowiło część lotów. Przez wiele godzin działalność portu lotniczego była sparaliżowana po pożarze podstacji elektrycznej. Władze Heathrow zapowiedziały, że w sobotę lotnisko wróci do normalnej działalności. Szacuje się, że awaria uniemożliwiła podróż ponad 200 tys. pasażerów.
Pierwszym samolotem, który wylądował na Heathrow po pożarze, był lot linii British Airways z Perth w Australii. Wylądował na Heathrow w piątek tuż po godzinie 18 (19 w Polsce).
Pożar wybuchł w nocy z czwartku na piątek w miejscowości Hayes. Zapalił się transformator w podstacji elektrycznej zasilającej lotnisko. Podstacja w Hayes to jedyne źródło zasilania portu.
W piątek wieczorem rzecznik prasowy Heathrow poinformował, że rozpoczęto współpracę z liniami lotniczymi w celu wznowienia połączeń.
Szacuje się, że awaria pokrzyżowała plany ponad 200 tys. podróżnych.
Awaria dotknęła również rynek finansowy - akcje właściciela British Airways (IAG) spadły o 1,9 proc., Lufthansa straciła 1,7 proc., a Ryanair 2,3 proc.
Dyrektor generalny Heathrow Thomas Woldbye przyznał podczas konferencji prasowej, że "zasilanie jest słabym punktem" infrastruktury lotniska. Straciliśmy moc odpowiadającą zużyciu średniej wielkości miasta, a choć nasze systemy zapasowe działały prawidłowo, nie były w stanie obsłużyć całego lotniska - dodał.
Brytyjska minister transportu Heidi Alexander zaznaczyła natomiast, że nie ma dowodów na to, iż pożar w Hayes był skutkiem celowego działania.
Dochodzenie w sprawie przyczyn pożaru prowadzi m.in. wydział policji do walki z terroryzmem.