Federalne Biuro Śledcze zna prawdopodobnego autora ataków przy pomocy bakterii wąglika, rozsyłanych pocztą we wrześniu i październiku ubiegłego roku. FBI nie śpieszy się jednak z jego ujawnieniem - twierdzi lokalny dziennik "The Times" z Trenton w New Jersey.

Właśnie z tamtejszego urzędu pocztowego wysłano śmiercionośne listy do Waszyngtonu i Nowego Jorku. To prawdopodobnie naukowiec, który pracował niegdyś w wojskowym laboratorium chorób zakaźnych. FBI przesłuchiwało go już kilkakrotnie. Jak stwierdziła podczas wykładu w Princeton szefowa Niezależnej Komisji Zbrojeń Biologicznych i Chemicznych Stowarzyszenia Naukowców Amerykańskich, osoba ta uczestniczyła prawdopodobnie w badaniach, których rząd nie chce teraz ujawniać. Na razie formalne zarzuty nie zostały postawione. Dowody w sprawie wskazują na osobę dysponującą pewną wiedzą i doświadczeniem laboratoryjnym. Ponadto musiała ona być zaszczepiona przeciwko wąglikowi. Nie można wykluczyć, że śmiercionośne próbki terrorysta przygotował we własnym zakresie.

21:50