Rosną szanse na uleczenie chorej sytuacji w służbie zdrowia. W Poznaniu wznowiono negocjacje między ministrem zdrowia a protestującymi lekarzami skupionymi w tzw. Porozumieniu Zielonogórskim. W trakcie rozmów mają zostać ustalone szczegóły osiągniętego w nocy wstępnego kompromisu.
Zdaniem ministra zdrowia, Leszka Sikorskiego gabinety lekarskie zostaną otwarte natychmiast po podpisaniu porozumienia.
Niestety, ta deklaracja nie oznacza natychmiastowego zakończenia konfliktu, ponieważ Sikorski jest jedynie pośrednikiem. Co prawda może obiecać, ale później tych obietnic nie spełni – zawieranie kontraktów i negocjowanie warunków to kompetencje szefa NFZ, a nie ministra.
Krzysztof Panas jest teraz jednak w Warszawie, a nie w Poznaniu i czeka na szczegółowe ustalenia. Poza tym na ustępstwa musi zgodzić się jeszcze premier, czym przyznałby się do błędu, a to nie będzie łatwe.
Jest jeszcze jeden problem: łatwo obiecać lekarzom możliwość wycofania się z obowiązku świadczenia nocnej pomocy, ale co zrobić z tymi, którzy już kontrakty podpisali i zapewne również zażądają ustępstw lub większych pieniędzy?
I rodzi się jeszcze jedno pytanie, kto nas będzie leczył po zamknięciu gabinetów lekarzy rodzinnych? Pogotowie i szpitale? To byłby kolejny absurd...
12:25