Od dziesięciu lat rok w rok przybywa motocyklistów, którzy stracili życie w wypadkach motocyklowych. Niestety, ta tendencja może się utrzymać, bo młodzi adepci motocyklizmu, kiedy już wsiądą na motor, wcale nie zamierzają jeździć bezpiecznie.
Dziesięć lat temu na polskich drogach zginęło 168 motocyklistów. Siedem lat później było ich 269. W ubiegłym roku prawie trzystu. Niestety, w tym roku znów może paść niechlubny rekord. Tylko na drogach województwa śląskiego do końca wakacji zginęło 26 motocyklistów. Dla porównania w całym 2008 było ich 19.
Wśród motocyklistów, którzy najczęściej są ofiarami wypadków, najwięcej jest młodych kierowców do 35. roku życia. Przykład z ostatnich dni to 21-letni motocyklista z Siemianowic Śląskich. Jechał ścigaczem, bez prawa jazdy. Jechał tak szybko, że nie opanował motoru i wjechał w mur. Po odwiezieniu do szpitala zmarł. Takich przykładów niestety można mnożyć.
Cała nadzieja w odwróceniu tych ponurych statystyk to uświadomienie młodych motocyklistów. Podczas dnia bezpieczeństwa w jednym z siemianowickich gimnazjów policjanci starali się im uświadomić, że motor to groźna broń. Niestety, młodzi ludzie, którzy marzą o jeżdżeniu motorem, już mówią że będą szaleć na drogach. Jeżeli zrealizują te zapowiedzi i do czasu kiedy wsiądą na motor nie zmądrzeją, to statystyki wypadków z udziałem motocyklistów dalej będą rosły.