Brytyjczycy znów się rozbierają. Tym razem dzielą się swoimi aktami, w akcie poparcia dla zbożnego celu. Czy coś jest z nimi nie tak? Czy to w Polsce byłoby do pomyślenia? Co Ty o tym myślisz?
Król, a właściwie książę jest nagi!!! Ta wieść obiegła kilka miesięcy temu Wyspy oraz pozostałą część świata. Dowiedziawszy się, że książę Harry paradował z samym kijem po sali bilardowej w Las Vegas, poddani porzucili ubrania i jęli zamieszczać w sieci fotografie swojego flesh (czyli ciała).
Niektórzy twierdzą, że Wyspiarze po prostu lubią się obnażać. Rzeczywiście, w miejskich parkach i w środkach komunikacji publicznej znacznie częściej niż w Polsce zaobserwować można nagich osobników. Przed laty na ulicy Palace Court w londyńskiej dzielnicy Bayswater widziałem też nagiego faceta, który siedział na środku ulicy z gazetką w ręku, na pełnowymiarowej muszli klozetowej.
Ostatecznym dowodem na to, że przynajmniej niektóre klasy społeczne z Wysp odczuwają przemożny przymus zrzucania odzieży, jest również naga prawda o ekscesach brytyjskich kawalerów odwiedzających Kraków.
Ktoś może powiedzieć, że również w Polsce pewnie byliby chętni. Przecież rodzimy ruch naturystyczny wcale nie uwiądł! Przecież miliony Polek nadaje się i to bez makijażu i retuszu, do kalendarza Pirelli. Wielu Polaków żyje zaś w przekonaniu, że wydatny brzuch jest wyjątkowo słodziaśny.
Jednak w naszym kraju granice przyzwoitości nie przesunęły się jeszcze tak nisko, tzn. w okolice pępka. Rozbieranie nie przybiera przejawów powszechnych, synowie przywódców narodu wywołują zgoła odmienne skandale, a jeśli którejś divie wyłazi biust na scenie to tak, by to wyglądało na przypadek.
Możemy nie rozumieć tej skłonności do umiarkowanego ekshibicjonizmu. Mamy inne warunki kulturowe, bytowe, a nade wszystko klimatyczne. Co kraj, to obyczaj.