Po tygodniach polemik i politycznych targów ugrupowanie byłego premiera Włoch Silvio Berlusconiego Lud Wolności zawarło porozumienie z separatystyczną Ligą Północną. Ugrupowania wystartują wspólnie w wyborach parlamentarnych. Ceną za to porozumienie była deklaracja Berlusconiego, że nie będzie kandydował na stanowisko szefa rządu.
Berlusconiemu udało się przekonać mającą mocną pozycję na północy kraju Ligę, by razem poszli do lutowych wyborów. Wspólny start znacząco zwiększa szanse w wyborach dla obydwu partii.
Były trzykrotny premier i medialny magnat musiał jednak powściągnąć swoje ambicje. Oświadczył, że będzie jedynie przywódcą koalicji obu sił, które nazwał "umiarkowanymi". W nowym rządzie chciałby pełnić funkcję ministra gospodarki.
Tu jednak kończy się porozumienie Ludu Wolności z Ligą, gdyż nadal partie spierają się o nazwisko kandydata na premiera.
Podczas gdy Berlusconi zaczął ponownie forsować kandydaturę sekretarza generalnego Ludu Wolności Angelino Alfano, byłego ministra sprawiedliwości w swym rządzie, Liga Północna wskazuje byłego szefa resortu finansów w tym gabinecie Giulio Tremontiego. Ostatecznie, jak postanowiono, nazwisko kandydata tego bloku na premiera ma zostać ogłoszone "w razie zwycięstwa" w wyborach.
Według najnowszego sondażu Lud Wolności Berlusconiego może liczyć na 18-19 procent głosów, a Liga Wolności - na 6 procent. To dałoby blokowi centroprawicy drugie miejsce w wyborach, po centrolewicowej Partii Demokratycznej, na którą chce głosować około 39 procent Włochów. Poparcie dla koalicji sił centrum, skupionych wokół ustępującego premiera Mario Montiego, wynosi obecnie 15 procent.
To już czwarty sojusz Ludu Wolności i Ligi Północnej od 1994 roku. Partie współtworzyły dotychczas trzy poprzednie rządy Berlusconiego. Ich drogi rozeszły się przed rokiem, gdy Liga Północna sprzeciwiła się powstaniu rządu Mario Montiego i przez całą jego kadencję występowała przeciwko gabinetowi ekspertów.
Komentatorzy prasy są zgodni, że Berlusconi musiał szukać porozumienia z Ligą Północną chcąc uratować swoją tracącą poparcie centroprawicę przed poważną porażką w wyborach. Z tego samego powodu uczyniła to Liga.