Szczęśliwy finał trwającej niemal dobę akcji ratowniczej w kopalni Rudna w Polkowicach. Poszukiwany po wczorajszym wstrząsie górnik żyje. Ratownicy najpierw zlokalizowali maszynę, w której od chwili wstrząsu znajdował się mężczyzna, a później nawiązali z nim kontakt. "Górnik o własnych siłach wyszedł z maszyny" - podał dyrektor generalny kopalni Rudna Marek Świder. Według relacji ratowników poszukiwany górnik podczas akcji zachowywał się "normalnie, jakby przyszedł na dniówkę i po prostu miał gdzieś przejść"
Ok. 14.25 dostaliśmy informację z bazy ratowniczej, że zlokalizowano w kabinie operatora, który o własnych siłach wyszedł z niej (...). Czekamy tylko, żeby pracownik został wywieziony na powierzchnię - powiedział dyrektor kopalni Rudna Marek Świder podczas konferencji prasowej.
Okazuje się, że od czasu wstrząsu pracownik był w kabinie operatorskiej. Często się mówi o nich "klatki". Miejsca w niej jest tyle, co w samochodzie. Siedzimy w samochodzie, przed nami jest ekran, joystik i za jej sterami siedzi operator - opowiadała podczas konferencji Anna Osadczuk, pełniąca obowiązki dyrektor Departamentu Komunikacji KGHM Polska Miedź.
Maszyna go uratowała, dlatego że nasze maszyny są specjalnie wzmacniane, aby operator, który jest w takiej "klatce" był bezpieczny. Są w stanie te maszyny i te "klatki" wytrzymać bardzo duży nacisk skał. Technika zadziałała - dodała Osadczuk.