Związek Artystów Scen Polskich domaga się od ING Banku Śląskiego zwrotu ponad 9 mln zł, czyli całej sumy zapłaconej przez Związek za zakup obligacji Stoczni Szczecińskiej. Niefortunnej transakcji dokonał poprzedni zarząd ZASP-u, narażając Związek na straty, wszak Stocznia ogłosiła upadłość.
Ale czy bank, jako pośrednik w zakupie akcji, ponosi winę za straty, jakie poniósł ZASP? Na to pytanie może odpowiedzieć tylko sąd. Wcześniej jednak Związek musiałby wystosować odpowiedni pozew. A tego do tej pory nie uczynił.
Na razie trwa korespondencja prawników Związku z bankiem. Marek Musiał, radca prawny, twierdzi, że transakcji dokonywano bez wiedzy i zgody zarządu głównego, wymaganej statutem. Ponadto bank miał wprowadzić w błąd swoich klientów, informując ich np. o rzekomo dobrej kondycji finansowej stoczni. Warto podkreślić, że bank był kredytodawcą stoczni i jej kondycję finansową doskonale znał.
Prezes ZASP-u, Olgierd Łukasiewicz, domaga się teraz zadośćuczynienia także od pośredników: Ryzyko ponosi inwestor, to prawda. Ale bank w oczach zwykłych ludzi jest instytucją publicznego zaufania. Przecież mówi się: „pewne jak w banku”.
Bank czeka teraz zdanie egzaminu z moralności, ale artyści z ZASP-u powinni być może zaliczyć kurs z rachunkowości i zarządzania - nie wiadomo, czy na kosztowny proces w ogóle ich dzisiaj stać.
18:05