W dniu, w którym obrońcy Sowieta w polskim mundurze bronią go jak kiedyś socjalizmu, ja czytam na głos książkę Rafała Gana-Ganowicza „Kondotierzy”. W moim czyTańcu proponuję lekturę-odtrutkę na neokomunistyczne miazmaty w 32 rocznicę wybuchu wojny jaruzelsko-polskiej. Polecam nowy tom wydawnictwa „Prohibita”.
nie brzmi dobrze słowo "najemnik"
może kojarzyć się z "płatnym zabójcą"
zabijaką zatrudnianym by strzelać za szmal
cynikiem bez żadnych zasad któremu wszystko jedno
komu i czemu służy
kogo i po co zabija
byleby tylko dobrze mu płacili za wykonaną mokrą robotę
słowo najemnik nie pasuje więc
do odważnego prawego Polaka autora "Kondotierów"
spisanych wspomnień z lat bitewnych na frontach Czarnego Lądu
nietuzinkowa to była postać człowiek legenda RAFAŁ GAN-GANOWICZ
już jako dziecko w wojnie stracił oboje rodziców
matkę zabili mu Niemcy w trzydziestym dziewiątym roku
w Powstaniu Warszawskim usłyszał o śmierci swego taty
od mężczyzny z biało-czerwoną opaską co tylko dwa słowa mu rzucił : "ojciec zginął!"
gdy z innymi cywilami ukrywał się w piwnicy
a po wojnie z wrednymi Szwabami przyszła inna młodzieńcza walka
prywatna wojna sieroty w osieroconej przez aliantów Polsce
tak jak ojcowska z góry skazana na militarną klęskę
bój z psami Stalina pełniącymi obowiązki Polaków
z sowieckimi przybłędami i agenturą narodowej zdrady
aż w końcu młody buntownik z pistoletem w świerzbiącej dłoni
który rozbrajał milicjantów rzekomo ludowej władzy
stanął przed zasadniczym wyborem
dostać się w łapy UB-eków lub uciec z podbitej Polski
więc odbył piekielną podróż pod podłogą pędzącego wagonu
leżąc na ruchomej i wciąż grożącej zmiażdżeniem rozgrzanej przekładni hamulca
tak cudem uniknął śmierci na trasie do pokrojonego na strefy Berlina
w sektorze amerykańskim przedostał się do obozu
dla uchodźców ze wschodniej przez Stalina pożartej Europy
na emigracji patent oficera otrzymał z rąk samego generała Andersa
wyruszył walczyć do Konga bronić Czarnego Lądu przed światową Czerwoną Zarazą
przed komunistycznym wirusem rodem z Pekinu i Moskwy
Rafał Gan-Ganowicz w cyklu nowel zebranych w tomie "Kondotierzy"
opisuje swe losy na tle afrykańskich zdarzeń znanych z innej ręki
przefiltrowanych przez cenzurę przepuszczonych przez literacki pryzmat "Cara Reportażu"
Kapuś-
cińskiego sławiącego akurat tych z którymi toczył walki Gan
"Króla Ryszarda" co innym panom wówczas gorliwie służył
więc "Kondotierzy" to odtrutka na tamto wielkie ideolo
autora "Wojny Futbolowej" "Cesarza" i "Hebanu"
"Kondotierzy" to antidotum na lewicowe klechdy
to lek na ludowe podania z epoki demoludów
szemrane reportaże podszyte robotą szpiega
którymi w tym naszym PRL-u bis karmi się nowe naiwne pokolenia
"Kondotierzy" to serum prawdy na heglowskie ukąszenia komunistycznych węży
są jak historia którą Gan-Ganowicz opisuje w jednej ze swych nowel
na temat bojowych trucizn rodem z okrutnej dżungli
gdy dwaj Murzyni wyrąbywali w gąszczu przejście dla żołnierzy
i nagle jeden maczetą odciął przedramię drugiemu
bo w odrąbanej skrwawionej ręce tkwiła zatruta strzała
gest radykalny ale życiodajny
dwa były tam rodzaje tych śmiercionośnych pocisków
jeden z trupim jadem gangrenotwórczym produkowanym z gnijącego mięsa
to strzała z grotem z zielonych piór papugi
i druga o piórach żółtych zaprawiona odmianą kurary
ta zwiotczała ofierze mięśnie zatrzymywała pracę serca
w "Kondotierach" jest wiele podobnych anegdot
które swą plastycznością wykraczają już poza konkret
tam gdzie się tworzą symbole psychodeliczne wizje
rodem z "Jądra Ciemności" naszego Josepha Conrada - Józefa Korzeniowskiego
przed naszymi oczyma staje nagle straszny
tłum murzyńskich rebeliantów Czarnych oczadzonych czerwoną propagandą
krzyczący oszalały oszołomiony haszyszem i
otumaniony przez szamana kształconego w komunistycznej Pradze
i łączącego afrykańską magię z sowieckim praniem mózgu
Afryka cały kontynent jak wielki wojenny front
ogromne pole bitwy cywilizacyjnej
i drobni biedni cywile ofiary diabelskich bredni
podszeptów komisarzy biesów Chruszczowa i Mao
biedni bezbronni Murzyni zmieniani w woły robocze
kobiety niewolone zmuszane do prostytucji
gdy jedną z nich Gan-Ganowicz uwolnił z rąk oprawców
myślał że ona kona trafiona wrogim pociskiem
a ona właśnie zaczęła rodzić na jego oczach
i tak kondotier w jednym momencie zamienił się w akuszera
w tej wspomnieniowej prozie żołnierza na emigracji
wciąż miesza się życie ze śmiercią brzydota z pięknem Edenu
rajskie widoki przyrody z opisem przeklętych miejsc
"biorąca swój początek w jeziorze Kiwu rzeka Ruzizi
na krótkim odcinku zmienia całkowicie charakter
córka Kiwu tocząc swe przejrzyste wody
koło miasta Bukawu bruka się pleśnieje gnije
zaczyna bieg jako zdrowa nieposzlakowana dziewica
by skonać w Tanganice jako trędowata cuchnąca starucha
jadowite żmije ostre jak brzytwy liście trzciny
trzęsawiska zawsze gotowe wessać nową ofiarę
pilnują by degeneracja rzeki Ruzizi odbywała się dyskretnie bez świadków"
opisuje świadek historii XX przeklętego wieku
świadek któremu nasi szamani biali o mózgach czerwonych
wciąż odmawiają racji istnienia w umysłach nas Polaków
kneblują wiedzę o kondotierze żołnierzu Polski wolnej
o którą walczył walcząc z jej wrogiem na tropikalnych frontach
dowodem na to że w naszym kraju ciągle nie widać ojczyzny
są stenogramy sporu o obraz dokument o Ganowiczu
gdy jego postać budziła popłoch u decydentów filmowych
tak Gan przeraził różne Fidyki i pozostałe Czynniki
wolnym wierszem głoszę chwałę Antykomunisty!